Pięć minut i pięćdziesiąt siedem sekund przebywał pod wodą jeden z trzydziestu sześciu uczestników rozegranych dziś (11.02) w Olsztynie zawodów nurkowych. I nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że nurek nie posiadał żadnego sprzętu do oddychania pod wodą, a nurkowanie odbywało się w zimowej scenerii, w wodach Jeziora Kortowskiego.
Akademicki Klub Płetwonurków „Skorpena” oraz Akademickie Centrum Kultury i Promocji UWM po raz czwarty zorganizowały w Olsztynie zimowe zawody w nurkowaniu na wstrzymanym oddechu, w środowisku nurkowym nazywane freedivingiem. Jak mówią organizatorzy zawodów, sportowa rywalizacja jest jedynie dodatkiem do integracji środowiska nurkowego - zasadniczego powodu zorganizowania olsztyńskich zawodów.
Dzisiaj na tafli Jeziora Kortowskiego pojawiła się elita polskiego freedivingu, w tym dwójka aktualnych wicemistrzów świata w tej ekstremalnej odmianie nurkowania. Ale byli też debiutanci. Łącznie do rywalizacji przystąpiło 36 osób - głównie mężczyzn, ale były też i panie.
Gdy w południe byliśmy na miejscu zawodów, rekordzista przebywał pod wodą 5 minut i 57 sekund. Ten wynik budził wielki szacunek wśród znawców tematu. Inni tak długo nie wytrzymywali w bardzo nieprzyjaznym o tej porze roku jeziorze. Większość startujących wynurzała się w czasie do dwóch minut.
Wyjaśnić trzeba, że zadaniem każdego nurka było zanurzenie się na głębokość 15. metrów i zabranie z tej głębokości specjalnej przywieszki na dowód wykonania zadania. Nurek mógł pozostawać całkowicie zanurzony pod wodą do 3 minut. Przed upływem tego czasu musiał wynurzyć się (bez nabierania powietrza), by pokazać sędziom, że nic mu się nie stało. Jeżeli nurek nadal chciał walczyć o czas, trzymał głowę pod wodą dotąd, dokąd starczyło mu powietrza w płucach.
Oficjalne wyniki zawodów będą ogłoszone dziś wieczorem, podczas spotkania uczestników w siedzibie Akademickiego Klubu Płetwonurków „Skorpena”.
Z D J Ę C I A
F I L M Y