(fot. archiwum)
Na brak szczęścia w tegorocznym Rajdzie Dakar z pewnością może narzekać Krzysztof Hołowczyc. Pomimo dobrej jazdy, Polak zajął wczoraj (13.01) dopiero dwunaste miejsce.
Przez dłuższą część wczorajszego oesa Hołowczyc legitymował się drugim czasem. Ustępował jedynie Robbiemu Gordonowi. Tak było do ostatnich kilometrów przed metą. Na czwartym, ostatnim pomiarze czasu Polak nadal był drugi. Strata do lidera wynosiła co prawda ponad 3 minuty, ale już nad trzecim Stephanem Peterhanselem olsztynianin miał ponad 4 minuty przewagi.
O tym, co wydarzyło się na ostatnich kilometrach, wielu kierowców z czołówki będzie chciało jednak jak najszybciej zapomnieć. Rajdowcy nie mogli poradzić sobie z przejazdem przez piaszczyste wydmy. Niestety w tym gronie znalazł się też Krzysztof Hołowczyc. Nasz kierowca ostatecznie stracił prawie 50 minut do zwycięzcy. Tym okazał się Gordon, który jako jeden z niewielu poradził sobie z wydmami.
Z drugim czasem do mety dotarł Leonind Novitsky. Tuż za nim Giniel de Villiers. Pierwsze miejsce w generalce utrzymał Stephane Peterhansel, który w piątek był siódmy. Przewaga Francuza nad drugim Nanim Romą wynosi dokładnie 20 minut. Trzeci jest de Villers.
Hołowczyc po dwunastu etapach jest jedenasty. Do lidera traci ponad 6 godzin i 20 minut. Pierwsza dziesiątka jest w zasięgu olsztyniaka. Do Dunkana Vosa traci jedynie niespełna minutę. Różnica pomiędzy Polakiem a dziewiątym Ricardo Leal Dos Santosem to już jednak aż 1,5 godziny.
Dziś zawodników czeka jeden z najkrótszych etapów. Start zaplanowano w peruwiańskiej Nazce, metę w Pisco. Uczestników czeka 100 km dojazdówki i 275 km odcinka specjalnego. Hołowczyc na starcie oesa spodziewany jest o 15:42 czasu polskiego.