Z powodu złych warunków atmosferycznych organizatorzy zdecydowali się odwołać szósty etap Rajdu Dakar. Tym samym Krzysztof Hołowczyc co najmniej do soboty utrzyma drugie miejsce w klasyfikacji generalnej i także dopiero jutro (7.01) będzie miał okazję zaatakować prowadzącego Stephana Peterhansela.
Po wczorajszym, historycznym sukcesie Hołka, dziś zwycięzca piątego etapu ma okazję odpocząć. Przerwę wymusił padający w Andach śnieg. Z tego powodu miejscowe władze minionej nocy zdecydowały się zamknąć granicę między Argentyną a Chile. To właśnie dziś uczestnicy rajdu mieli po raz ostatni ścigać się po bezdrożach Argentyny i w trakcie etapu przekroczyć granicę obu państw.
Organizatorzy zdecydowali, że wszyscy zawodnicy przejadą odcinek w konwoju, a czasy nie będą liczone. Wobec tego Hołowczyc pozostanie na drugim miejscu w klasyfikacji generalnej, tracąc do Stephana Peterhansela 4 minuty i 18 sekund. Trzeci ze stratą ponad 10 minut do lidera jest Hiszpan Nani Roma. Wszyscy kierowcy z podium jadą autami marki Mini.
Przerwa w ściganiu to także dobra okazja do pierwszych podsumowań. Hołowczyc w tym roku spisuje się wyśmienicie. Na pierwszym etapie był drugi, na kolejnym czwartym. Trzeci etap to powtórka sukcesu z premiery. Następnego dnia było odrobinę słabiej bo Hołek zakończył ściganie na piątym miejscu. Wczorajszy sukces zrehabilitował wszystko. Olsztynianin jako pierwszy Polak wygrał etap w kategorii kierowców samochodów.
Bardzo dobrze spisują się też pozostali Polacy. Debiutujący w Dakarze Adam Małysz zajmuje wysokie, czterdzieste miejsce. Do lidera traci ponad 5 i pół godziny. Jak dotąd najlepszy wynik osiągnął w środę. Był wtedy 38.
Pięć etapów mają też za sobą pozostali polscy kierowcy. Piotr Beaupre zajmuje 82. miejsce w stawce, a Albert Gryszczuk plasuje się na początku drugiej setki. Ostatni etap ukończyło 117 samochodów. Do niedzielnego, pierwszego etapu przystąpiło 161.
Ogromny pech spotkał Jakuba Przygońskiego. Motocyklista, który w zeszłym roku nie mógł wystartować z powodu kontuzji, teraz walkę o zwycięstwo zakończył już na trzecim etapie. Posłuszeństwa odmówił motor Przygońskiego. Do momentu usterki zawodnik jechał niemal bezbłędnie. Po dwóch etapach był czwarty w klasyfikacji. Nadal jadą natomiast dwaj polscy weterani. Jacek Czachor, który w Dakarze startuje nieprzerwanie od 2000 roku, po pięciu etapach jest 20. Z kolei na 35. miejscu plasuje się Marek Dąbrowski, który w rajdzie jedzie po raz jedenasty.
W Ameryce ścigają się też nadal nasi qaudziści. Niestety wyniki Rafała Sonika i Łukasza Łaskawca nie są zaliczane do klasyfikacji generalnej. To efekt decyzji sędziów, którzy uznali, że Polacy mają w swoich maszynach silniki niezgodne z regulaminem.
Jak dotąd dobrze idzie też załogom ciężarówek. W tej grupie prowadzi Iveco, w którym jedzie polski pilot, Dariusz Rodewald. 19. jest Liaz prowadzony przez Józefa Cabałę. W Dakarze uczestniczą też dwie całkowicie polskie załogi. Na trzydziestym pierwszym miejscu plasuje się Man kierowany przez Grzegorza Barana, a dziesięć pozycji niżej sklasyfikowany jest Mercedes Roberta Szustkowskiego.
Jutro uczestników rajdu czeka pierwszy w całości chilijski etap. Zarówno start, jak i metę zaplanowano w Copiapó.
Spośród dotychczasowych odcinków specjalnych, jutrzejszy będzie najdłuższy. 419 km to jednak dopiero rozgrzewka przed najdłuższym, wtorkowym oesem. Zanim jednak do niego dojdzie, zawodnicy odpoczną jeszcze w niedzielę. Rajd zakończy się 15 stycznia w stolicy Peru, Limie.