Jacek Protas, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego
Dzisiaj (4.10) marszałek województwa warmińsko-mazurskiego Jacek Protas pojechał do Warszawy, aby porozmawiać o sprawach istotnych dla regionu z właściwymi ministrami.
O godz. 11. marszałek spotkał się z Elżbietą Bieńkowską w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Rozmowa dotyczyła przede wszystkim Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury 2007-2013.
Następnie marszałek był gościem Krzysztofa Grzegorka, wiceministra zdrowia. Tematyka spotkanie obejmowała sytuację w warmińsko-mazurskiej służbie zdrowia.
Tuż po rozmowach w ministerstwach udało mi się dodzwonić do marszałka Jacka Protasa.
- Czy opłacało się wyjeżdżać dzisiaj do Warszawy? - zapytałem.
- Myślę, że tak. Jestem zadowolony - powiedział marszałek.
- Co udało się „ugrać”?- Najpierw w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego rozmawialiśmy o projektach kluczowych dotyczących naszego regionu. Zasygnalizowałem pani minister niedofinansowanie pewnych projektów. Mam na myśli projekt dotyczący Kanału Elbląskiego, gdzie zamiast 40. mln euro zapisano 40 mln ale... złotych, jak również program „Żuławy”, gdzie także zamiast 500 mln euro jest zapisane tylko 250 mln.
- Czy da się coś zmienić?- Jestem optymistą. Pani minister zdaje sobie sprawę, że są to projekty dobre i potrzebne. Myślę, że przy okazji korekt ministerstwo dołoży nam trochę. Sygnalizowałem też, że jeden z bardzo dobrych projektów, nasz i pomorski, a mianowicie „Pętla Żuław” nie znalazł się ostatecznie na liście projektów kluczowych, trafił na listę rezerwową jeszcze za poprzedniego rządu. Przyczyny takiej decyzji są nam zupełnie nieznane. Do samego końca nikt nie sygnalizował tej zmiany. Liczymy, że ten projekt wróci na listę projektów kluczowych. Rozmawialiśmy też o programie „Rozwój Polski Wschodniej”. Tutaj przede wszystkim czujemy się niedoinformowani, nie czujemy się partnerami przy konstruowaniu tego programu. Pani minister obiecała, że teraz się to zmieni. My jesteśmy szczególnie zainteresowani trzema wspólnymi dla pięciu województw projektami dotyczącymi promocji, informatyzacji i turystyki, a w szczególności ścieżek rowerowych. Zadeklarowaliśmy, że jako region możemy być liderem wśród tych pięciu województw w przygotowywaniu projektów.
- A jeżeli chodzi o ochronę zdrowia?- W ministerstwie zdrowia domagałem się zniwelowania różnic w poziomie finansowania pomiędzy regionami...
- Chodzi o równowartość jednego punktu?- Tak.
- I co pani minister na to?- Ja rozmawiałem z wiceministrem Krzysztofem Grzegorkiem i otrzymałem od niego zapewnienie, zresztą potwierdzone w obecności prezesa NFZ, że z nadwyżki za 2007 rok nasze województwo otrzyma takie środki, abyśmy mogli zakontraktować dla szpitali średnio 12 złotych za punkt. W tej chwili, o ile pamiętam, jeden punkt to równowartość 10,56 zł. 12 złotych za punkt pozwoliłoby na przyzwoite funkcjonowanie służby zdrowia w województwie. Bo nawet taka stawka nie rozwiąże wszystkich problemów.
- Można więc powiedzieć, że nasze problemy dot. RPO i służby zdrowia zostały dostrzeżone przez szczebel centralny i trochę lepiej będą finansowane?- Chcę powiedzieć, że w ministerstwie zdrowia i NFZ zauważam zmianę jakościową. Do tej pory wmawiano nam, że ma być tak, jak jest, i że różnice w finansowaniu muszą być. W tej chwili w ministerstwie mówi się już inaczej. Podkreśla się, że różnic w alokacji środków finansowych na jednego mieszkańca województwa być nie może. Natomiast w ministerstwie rozwoju regionalnego czuje się fachowość pani minister. Była przecież dyrektorem departamentu rozwoju regionalnego na Śląsku. Znamy się od roku z pracy nad regionalnymi programami rozwoju. Myślę więc, że współpraca będzie się układała dobrze.
- Dziękuję za rozmowę.