Kampania wyborcza do Parlamentu małymi kroczkami wchodzi do Olsztyna. Do dzisiaj jakoś nikt mnie nie napastował „wyborczo”. Nie wręczał ulotek, nie puszył się w tivi, czy w radiu. Do dzisiaj. Dzisiaj właśnie - przysięgam, że niechcący - natknąłem się na „jaskółeczkę” nadciągającej nawałnicy wyborczej.
Na chodniku przy al. Piłsudskiego, przed Pizza Hut, ustawiono gustowny pawilonik (namiocik, altankę?) z napisem „Prawo i Sprawiedliwość”. W namiocie, przy turystycznym stoliku - młoda kobieta.
-
Ma pani jakieś materiały wyborcze? - pada pytanie.
-
Nie, ja tylko zbieram podpisy poparcia - odpowiada. W ręku trzyma biurową podkładkę ze spinaczem. Pod spinaczem druki do zbierania podpisów. Zauważam kilka podpisów.
Zainteresowanie publiczności namiotem niewielkie, żeby nie powiedzieć żadne. Ale to dopiero początek prania mózgów. Kogoś przecież musimy wybrać. Może nawet będzie to wybór na cztery lata? Oby...
Gdy godzinę później idę tym samym chodnikiem, po namiocie ani śladu. A do zmroku co najmniej dwie godziny!
Pewnie „placowego” nie zapłacili...
Z D J Ę C I A