W Dyskusyjnym Klubie Filmowym „Za”, działającym przy Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie, nieczęsto trafia się wizyta autorów filmów. Wczoraj (15.12) odbyło się takie właśnie spotkanie z twórcą filmu „Stacja Mirsk”. Produkcja to niezwykła i raczej unikalna na krajowym rynku, gdzie zalew komercji wprost nas przytłacza.
„Stacja Mirsk”, dzieło Roberta Wrzoska, aktora i reżysera, to unikalny przykład kina niezależnego. Jak stwierdzono na spotkaniu z publicznością, tuż przed projekcją, kino niezależne jest całkowicie nietypowe, bo powstaje za fundusze, jakie asygnują pomysłodawcy tego przedsięwzięcia.
- Z filmem tym było bardzo dużo przedziwnych historii - wspominał Robert Wrzosek.
- Najpierw długo szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy zrealizować film. Potem były negocjacje, szukanie detali do filmu. No i sama realizacja, która trwała 6 dni. Potem były małe problemy, bo choć film powstał non-profit, to jednak trzeba było zapłacić twórcom technicznym za wykorzystanie sprzętu, światło oraz pracę. Nie było pieniędzy i operator „zaaresztował” nam film na rok.
W końcu udało się znaleźć sponsora i po wielu perturbacjach film zaczął odnosić sukcesy. Największym było zdobycie Grand Prix na festiwalu filmowym w Krakowie.
Dzieło opowiada historię kilku ludzi oczekujących na opustoszałej stacji na pociąg. Jak w tyglu zbijają się tu poglądy. To jakby krzywe zwierciadło naszego kraju.
Film przypadł do gustu publiczności. Komplementowała dzieło młodego reżysera. Artysta znany jest także jako aktor z seriali „Dom nad rozlewiskiem” i „Twierdza szyfrów”. W styczniu olsztynianie będą mieli okazję zobaczyć ostatni film tego twórcy - „Jedenaste: nie uciekaj”. Na pewno i wtedy nie zabraknie chętnych chcących zobaczyć kolejne dzieło kina niezależnego.
Z D J Ę C I A