Chyba na przekór pogodzie, najważniejsze wydarzenia drugiego dnia III Warmińskiego Jarmarku Świątecznego przywoływały obrazy z dalekiej, mroźnej północy. Bo i można było zobaczyć skandynawskie renifery, pogłaskać psy huskie z eskimoskiej zagrody Biegnącego Wilka, oglądać lodowe rzeźby, czy wreszcie spotkać się ze św. Mikołajem, który przyjechał do Olsztyna z położonego za kręgiem polarnym Rovaniemi.
Jak już wcześniej informowaliśmy, św. Mikołaj rozpoczął dzień od obdarowania prezentami trójki dzieci i spotkania z dziennikarzami. Potem trochę czasu spędził wśród małych pacjentów olsztyńskiego szpitala dziecięcego. Wieczorem pojawił się na Starym Mieście.
Uczestników jarmarku na wizytę Mikołaja przygotowały trzy elfy, pomocnicy św. Mikołaja. Wspomagał ich ze sceny staromiejskiej rodak św. Mikołaja, Toni Hyrylainen, znany m.in. z programu telewizyjnego „Europa da się lubić”. Mieszkający obecnie w Polsce Toni wprowadził olsztynian w nastrój fińskich świąt Bożego Narodzenia. Opowiadał o świątecznych zwyczajach i tradycjach swojego rodzinnego kraju, odpowiadał na pytania olsztynian, chociażby o liczbę potraw wigilijnych w Finlandii.
- W tej dziedzinie przegrywamy z Polakami - mówił Toni.
- U nas jest jedna potrawa wigilijna - szynka. Je się ją po powrocie z kościoła. Szynka jest też głównym daniem w pierwszy dzień świąt. Najbardziej oczekiwanym gościem na Starym Mieście był dzisiaj św. Mikołaj, tym bardziej, że już wcześniej w okolice sceny staromiejskiej dotarły worki z prezentami. Po prezenty od „prawdziwego” Mikołaja ustawiła się spora kolejka chętnych. Było ich tak dużo, że... prezentów zabrakło. W były nimi m.in. pluszowe renifery i słodycze.
Kto nie otrzymał od Mikołaja maskotki skandynawskich reniferów, mógł przynajmniej na żywe ich okazy patrzeć do woli. Na jarmark przywieziono bowiem dwa renifery z hodowli w... Polsce.
Gdy Mikołajowi skończyły się prezenty i zszedł ze sceny, można było spotkać się z nim jeszcze przez jakiś czas w kawiarni Staromiejska. Tam pozował do zdjęć, a kolejka chętnych była długa. każdy, kto zrobił sobie zdjęcie z Mikołajem, za drobną opłatą (10 zł) otrzymywał certyfikat spotkania z nim, wzorowany na certyfikatach wydawanych w rodzinnej miejscowości Mikołaja - Rovaniemi.
Nie tylko spotkaniem ze św. Mikołajem zainteresowana była wielka liczba uczestników jarmarku. Podobnie jak wczoraj, oblegany był ogród rzeźb lodowych. Dzisiaj można było jednak lepiej przyjrzeć się przygotowanej przez firmę z Poznania lodowej kompozycji, bo lodowe figury zostały odgrodzone od publiczności barierkami i taśmami zabezpieczającymi. A mimo wysokiej temperatury, rzeźby trzymają się całkiem dobrze. I zapewne jeszcze parę dni wytrzymają.
Również inne atrakcje jarmarku cieszyły się dużym zainteresowaniem. Oblegana była ponad 100-letnia karuzela wenecka i elektryczna ciuchcia. Po eskimoskiej zagrodzie Biegnącego Wilka również ciągle się ktoś kręcił. Wzięciem cieszyły się ciepłe napoje i świąteczne prezenty.
Jutro dzień trzeci Jarmarku. Niestety, już bez św. Mikołaja. Jutro wraca on do Rovaniemi. Ale do Olsztyna przyjedzie też za rok. To obiecał nam burmistrz Rovaniemi, Mauri Gardin, który również jutro kończy dwudniową wizytę w Olsztynie.
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :