Wycinkę drzew przeprowadzono nadzwyczaj sprawnie
(fot. Mieszkaniec dt - wszystkie) |
Więcej zdjęć »
W wigilię Świętego Mikołaja A.D. 2011 nie lada prezent zafundował dział zieleni administracji osiedla „Kormoran” SM „Pojezierze” w Olsztynie mieszkańcom II klatki bloku przy ul. Wyszyńskiego 12. Pracownicy spółdzielni wycięli dziś (5.12) własnoręcznie posadzone przez mieszkańców trzy dorodne, kilkunastoletnie modrzewie i rosnące w ich cieniu dwa świerki. Pielęgnowane przez lata drzewka „poszły na zapałki”.
Wycinkę administracja przeprowadziła błyskawicznie, w ciągu jednej godziny. Nikt wcześniej mieszkańcom bloku nawet nie wspomniał o takich planach. Teraz spółdzielcy, w większości seniorzy, są rozgoryczeni - zniszczono ich drzewa, zieleń o którą dbali od lat. Lokatorom II klatki pozostały jedynie wspomnienia o letnich chwilach, kiedy w upalne dni przesiadywali na ławce w cieniu nieistniejących już drzew. Tutaj integrowali się, rozmawiali, pomagali sobie w różnych sprawach.
W rozmowie z robotnikami ze spółdzielni mieszkańcy bloku dowiedzieli się, że wycinka następuje na polecenie kierownictwa, ponieważ korzenie wspomnianych drzew zagrażają podziemnej instalacji (!). Ci sami pracownicy powiedzieli też, że drzewa nie podobały się jednemu z mieszkańców. Komu? Tego nie zdradzili, zasłaniając się tajemnicą.
Mieszkańcy zastanawiają się, dlaczego wycięto tylko drzewa spod ich klatki, pozostawiając przy końcu budynku (klatka VI) potężny, wysoki modrzew, a wcześniej dorodnego świerka? Czy ich korzenie nie kolidują z podziemną instalacją?
Mieszkańcy II klatki uwłaszczyli się, wykupując mieszkania notarialnie wraz z przynależnym gruntem. Wierzyli, że to co rosło na tym gruncie, to też ich własność. Przyzwoitość urzędnicza nakazywała sprawę skonsultować z właścicielami - poinformować ich o konieczności wycinki. Tak się jednak nie stało. Spółdzielnia postąpiła jak... spółdzielnia, czyli tak jak chcą urzędnicy, a nie spółdzielcy.
Mieszkańcy pytają: kto wydał zgodę na wycinkę? I oczekują wyjaśnień! A co na to instytucje odpowiedzialne za ochronę środowiska?
I jak tu się dziwić, że wielu spółdzielców, zrażonych dotychczasowymi praktykami kierujących spółdzielniami-molochami, domaga się ich rozwiązania? Bo (parafrazując „klasyka”), jak żyć w takich spółdzielniach... Panowie Prezesi?
Z D J Ę C I A