W sobotni (22.10) wieczór piłkarze ręczni Warmii Olsztyn byli chyba najbliżej drugiego w tym sezonie rozgrywkowym zwycięstwa w PGNiG Superlidze. W początkowej fazie meczu rozegranego w olsztyńskiej Uranii przeważali nad zespołem Stali Mielec. Niestety, skończyło się jak zwykle: porażką 27:28 i umocnieniem się... na ostatnim miejscu ligowej tabeli.
Początek ósmego w tym sezonie meczu w PGNiG Superlidze był dla zawodników Warmii obiecujący. Przez większość tej odsłony Warmiacy prowadzili trzema, czterema, a w 23. minucie meczu nawet sześcioma bramkami (15:9). Potem jednak do głosu coraz częściej dochodzić zaczęli zawodnicy z Mielca. Do końca pierwszej połowy udało im się zniwelować stratę do dwóch bramek (16:14).
Początek drugiej połowy to w zasadzie bramka za bramkę. W 37. minucie na tablicy widniał jeszcze wynik 19:18 dla Warmii. Cztery minuty później goście byli już na prowadzeniu. I chociaż kołowy Daniel Żółtak po efektownej paradzie wyrównał stan meczu na 21:21, to na niewiele to się zdało. Mielczanie ponownie wyszli na prowadzenie. Było to możliwe m.in. dlatego, że Bartosz Wuszter nie wykorzystał rzutu karnego, a olsztyński bramkarz Kazimierz Kotliński nie potrafił znaleźć recepty na bardzo silne i celne rzuty z biodra”, sprzed strefy.
Olsztynianie jeszcze raz poderwali się do walki. W 47. minucie wyszli na jednobramkowe prowadzenie (23:22). Wtedy trener gości poprosił o czas dla swojej drużyny. Po wznowieniu gry goście wyrównali, a chwilę później już prowadzili i prowadzenia nie oddali do końca meczu. Szansę na wyrównanie stanu pojedynku miał jeszcze Michał Bartczak, ale jego strzał z rzutu karnego obronił bramkarz gości Adam Wolański, który nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni w tym meczu popisał się kapitalną interwencją.
Końcówka meczu była bardzo nerwowa, bo Warmiaków od Stalowców dzieliła tylko jedna bramka. Ale nerwy z olsztyńskim zespole były tak duże, że gdy do końca meczu zostało mniej niż dwie minuty, najpierw faulu dopuścił się Jacek Zyśk, a kilkanaście sekund później Mariusz Gujski. Obaj zawodnicy zostali usunięci z boiska na dwie minuty, czyli... do końca meczu. Trudno więc było oczekiwać, że grając w podwójnym osłabieniu olsztynianie będą w stanie wyrównać stan meczu, a tym bardziej wygrać. Bardzo jednak chcieli i z impetem natarli na strefę gości. Na tyle mocno, że doszło do przepychanek między zawodnikami obu drużyn. Sędziowie interweniowali zdecydowanie i dwóch zawodników, po jednym z każdej z drużyn, po tym incydencie ujrzało czerwone kartki.
Grający w liczebnej przewadze zawodnicy z Mielca zdołali jeszcze zdobyć 28. bramkę, ale ostatni celny rzut w spotkaniu, wykonany prawie równo z końcową syreną, należał do Marcina Malewskiego, który ustalił wynik meczu na 27:28.
Najlepszym zawodnikiem olsztyńskiej drużyny uznano Daniela Żółtaka. Wśród gości na ten tytuł zasłużył Adam Babicz.
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :