
Michał Bajor na scenie olsztyńskiego CEiIK (fot. ATK - wszystkie)
|
Więcej zdjęć »
W Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych wczoraj wieczorem (11.10) nie było ani jednego wolnego miejsca. To dlatego, że odbywał się tam koncert Michała Bajora, niekwestionowanej gwiazdy piosenki. Artysta zaproponował olsztyńskiej publiczności w ten jesienny wieczór utwory ze swej najnowszej płyty promującej piosenkę francuską.
Aż trudno uwierzyć, ale koncert trwał prawie dwie godziny, dwie godziny wypełnione wspaniałymi utworami i pasjonującymi anegdotami, które opowiadał sam wykonawca, czyli Michał Bajor. Było stylowo i z prawdziwie francuskim wdziękiem. Koncert nazwany „Od Edith Piaf do Garou” przedstawił paletę najwspanialszych piosenek gwiazd francuskiej estrady, w tłumaczeniu Wojciecha Młynarskiego i w aranżacji Wojciecha Borkowskiego. Zaśpiewane z pasją i aktorską interpretacją utwory przypadły do gustu publiczności, która nagradzała każdy utwór brawami.
Michał Bajor zaprezentował utwory Edith Piaf, Charlesa Aznavoura, Yvesa Montanda, Gilberta Becaud, Georgesa Brassensa, Joe Dassina, Garou oraz jedynego w tym gronie Belga - Jacquesa Brela. Usłyszeliśmy nieśmiertelne hity takie jak „C’est Si Bon”, „Les Feuilles Mortes” (Umarłe liście), „Natalie”, „La Bohema” (Cyganeria), „La vie en rose” (Życie na różowo), „Flirt”, „Et si tu n’existais pas” (Gdybyś nie istniała), „Ne Me Quitte Pas” (Nie opuszczaj mnie). Na bis artysta wykonał po francusku ostatni, największy przebój Edith Piaf - „Non, je ne regrette rien” (Niczego mi nie żal). Jednak publiczność najbardziej oczarował mała, nieskomplikowana pioseneczka Claude’a Brassensa „La Marguerite” (tłumaczona jako piosenka o Marysi), nieco frywolna, ale wykonana perfekcyjnie.
Artysta występował z muzykami, którzy debiutowali w jego akompaniamencie. Stres był ogromny i nie obyło się bez drobnej wpadki. Po prostu Michał Bajor poczuł w pewnym momencie pustkę w głowie.
- No i zapomniałem słów - stwierdził z uśmiechem. Po czym zaczął śpiewać od nowa pechową piosenkę. Poszło jak z płatka. A publiczność była zachwycona, bo dostała tę piosenkę w dubeltowym wykonaniu.
Na sugestię po koncercie, że mógłby tak się mylić bez końca stwierdził, że to bardzo miłe ze strony publiczności, że darzy go takimi ciepłymi uczuciami.
Owacjom nie było końca. Niestety, co dobre, kończy się za szybko. Jednak na osłodę, ci, co chcieli, mogli nabyć płyty z piosenkami wykonywanymi przez Michała Bajora. Chętnych nie brakowało, bo potem artysta podpisywał te płyty stojącym w długiej kolejce fanom.
Z D J Ę C I A