Jaroty to zaduszone miasto w mieście. Wąskie uliczki osiedlowe i brak parkingów. Zero architektury, zero wygody i czegokolwiek co grzeje serducho od pozytywnych perspektyw.
Ulicy Mroza z powodu ciasnoty zamienionej na ruch jednokierunkowy grozi kolejny kataklizm - tak można to określić. Na małej łączce między ulicami Janowicza, Mroza i Kanta powstają kolejne bloki mieszkaniowe. Architektura skromna, nie będzie ozdobą miasta - po prostu bloki z małymi balkonikami typu klatka i obok ciąg garaży. Zamieszka tu wiele rodzin i wszyscy dołączą w tłok, który już ściska ludziom gardła w agresji.
Brak miejsc do parkowania to w Olsztynie powszechność. W Jarotach i w Nagórkach to już skandal. Jakby budowniczym nie zależało na uruchomieniu zwojów myślowych do tego, by przewidzieć koszmary. Aż chce się powtórzyć najczęściej stawiane pytanie kandydatom w niedawnej kampanii wyborczej: -
Niech pani/pan powie, jak żyć?
Z D J Ę C I A