Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
14:48 04 lutego 2025 Imieniny: Joanny, Weroniki
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Sprawy społeczne
Jerzy Pantak | 2007-12-23 10:00 | Rozmiar tekstu: A A A

Rybka lubi pływać (2)

Olsztyn24
Łódź z czasów Chrystusa | Więcej zdjęć »

Utarło się, że koniecznie musimy jeść rybę podczas Wigilii. Z tej racji jest to jadło niemal święte. A jakie ryby jadła Święta Rodzina, Jezus i jemu współcześni?

Ryba i żywioł wodny od początku są bliskie chrześcijaństwu, o czym można się przekonać, odwiedzając rzymskie katakumby Pryscylia. Znak ryby widnieje tam na nagrobkach, wcześniej oznaczał miejsce potajemnych modłów, a wespół z kotwicą, znakiem „ratunku z otchłani” (też przecież związanym z wodnym rzemiosłem) i krzyżem weszła na stałe do symboliki Kościoła. Za ten znak wielu oddało życie.

Motyw „rybacki” znajdujemy w 13 rozdziale Ewangelii św. Mateusza, który omawia przypowieści Chrystusa: Dalej, podobne jest królestwo niebieskie do sieci, zarzuconej w morze i zagarniającej ryby wszelkiego rodzaju. Gdy się napełniła, wyciągnęli ją na brzeg i usiadłszy, dobre zebrali w naczynia, a złe odrzucili. Morze, zgodnie ze Starym Testamentem oraz pismami judaistycznymi symbolizuje świat i narody świata. Ryby stanowiły w judaizmie metaforę członków wspólnoty. Sortowanie gatunków ryb odbywało się wg kryteriów jadalności oraz rytualnej czystości (nieczystymi były ryby pozbawione łusek, np. węgorz, Kpł 11, 10 nn). Ryby nieczyste rytualnie albo niejadalne wyrzucano. Sortowanie ryb to „wyłączanie złych spośród sprawiedliwych”. Dobre ryby to właśnie owi sprawiedliwi, zaś niejadalne i nieczyste - to ryby złe. Sieć porównana jest do Kościoła i gromadzenie ryb „wszelkiego rodzaju” odnosi się do członków wspólnoty jaką jest Kościół.

Pierwsi chrześcijanie - Żydzi wzięli przykład z pogańskich sąsiadów, greckich i syryjskich, którzy czcili bóstwa w postaci ryb. Składano im daniny z... ryb. Naśladowali też pogańską ascezę, m.in. powstrzymując się okresowo od jadła i napitku jedynie ryb jeść im nie zakazywano. A ponieważ byli z reguły biedakami-rybakami, więc ryby stały się pokarmem biednych. Coś z tego zostało i na wieki późniejsze, bo zawód rybaka nigdy nie był w cenie. Jeszcze moja babcia Maria, notabene nazywała się Rak po mężu, powtarzała: „Suchy rybak, mokry strzelec, nie ma mięsa na widelec”.
R E K L A M A
Także pierwsi uczniowie Jezusa byli biednymi rybakami znad jeziora Genezaret, czyli Morza Galilejskiego (zwanego też: Kinneret lub Morze/JezioroTyberiadzkie). Rybakami było kilku apostołów: Jakub Starszy (syn Zebedeusza), Jan, Szymon Piotr, „książę apostołów” i jego brat Andrzej. Na marginesie - patron Olsztyna Jakub Starszy jest m.in. patronem rybaków właśnie, podróżników i... dziennikarzy.

Jest też jeszcze jedna tajemnica związana z grecką nazwą „ryba” - ichthys. Jest to znak samego Chrystusa. Po grecku oznacza to Jezus Chrystus, Syn Boży, Zbawiciel. Czyż zatem chrześcijanie dzisiejsi nie powinni otaczać ryb szczególnym szacunkiem? Nie dręczyć ich podczas handlowych manipulacji, nie dusić w foliowych workach, jak widziałem to wczoraj w supermarketach „Real” i „Tesco”? Świeżą rybę trzeba humanitarnie zabić i dopiero sprzedać: trzeba do tego przeszkolić sprzedawców, a nie zatrudniać osoby przypadkowe, złapane na sezonowy, interwencyjny etat.

Wróćmy jednak do Galilei z czasów Jezusa, gdyż znaczna część jego działalności odbyła się na wybrzeżach Jeziora Galilejskiego. Dokonał tam wiele z jego cudów. Ta górzysta okolica przecięta jest głęboką doliną rzeki Jordan, który wypływa wieloma strumieniami z gór Hermonu. Przepływa dwa jeziora, najpierw Hula, a potem Galilejskie. Rzeka to dziwna, bo między Genezaret a Morzem Martwym, gdzie kończy bieg ma w prostej linii nieco ponad 100 km, ale wije się aż 322 km - choć cały Jordan, do Morza Martwego, ma tylko 252 km. Jest więc podobny charakterem, szerokością i długością do naszej Łyny (264 km), choć znacznie płytszy.

Te zawijasy w głębokiej dolinie (Genezaret leży 210 m poniżej poziomu Morza Śródziemnego!) oraz sezonowe spływy wód deszczowych sprawiały, że pełno tam było mokradeł i rozlewisk. Można się domyślać, że i ryb nie brakowało, bo przecież Genezaret jest wielkim zbiornikiem: ma 20 km długości i 13 szerokości i jest głębokie na 44 metry (165 km kw. - więcej niż nasze Śniardwy (114 km kw.).

A jednak ryb brakowało. Przecież świadczy o tym jeden z cudów Jezusa, który nakarmił pięć tysięcy głodujących biedaków. Historycy wiodą spór, gdzie to konkretnie było: w Kafarnaum przy ujściu Jordanu do Genezaret, pobliskiej Bersaidzie czy Tyberiadzie. A pamiątką po tym cudzie jest mozaika bizantyjska w Tabgha, gdzie wg św. Łukasza (Łk 5,1-11) doszło do tego cudu. Na mozaice są przedstawione dwie ryby i kosz z pięcioma bochnami chleba.

Wiadomo, że Galilejczycy mieli sporo łodzi nad Genezaret i słynęli z solenia i eksportu ryb do innych części Palestyny, Samarii, Judei i dalej na Wschód. Historyk Flavius Juzefus relacjonuje, że w I wieku n.e. na jeziorze funkcjonował przemysł rybacki z 230 łodziami.

Jakie tam łowiono ryby? Gatunkowo było ich niewiele, bo teren odcięty trzema pasmami wzgórz (zwane kurkarami) od morza i innych rzek oraz ze względu na wahania poziomu wód i temperatur nie sprzyjał rozrodowi ryb.

Jezus i jego rodacy na pewno nie znał żadnych łososiowatych, lubiących czyste i zimne wody. Ale przodka naszego karpia, dzikiego sazana (Cyprinus carpio), zapewne tak. No i szczupaka (Esox lucius)! Ponadto leszcza (Abramis brama), karasia srebrzystego (Carassius aureatus gibelio), jakiegoś miejscowego suma (z rodzaju Parasilurus), okonia (Perca fluviatilis), miętusa (Lota lota), rybca (krewniak certy, Vimba vimba carinate) i świnkę (Chondrostoma nasus), że o pomniejszych kozach (Cobbitis taenia), babkach (Gobiidae) i ślizach (Barbatula barbatula) nie wspomnę. Są to tylko domysły, ale wiadomo, że słodkowodna ichtiofauna tej części Azji jest uboga, a postęp w wyrywaniu gleb mokradłom - duży, rybom niesprzyjający.

Na targowiskach w Jerycho i Jerozolimie mógł Jezus spotkać ryby morskie lub dwuśrodowiskowe, na które jego i wędrujących z nim biedaków nie było stać: węgorza (Anguilla anguilla), choć przez Żydów uważany był za nieczysty pokarm, jesiotra (śródziemnomorską odmianę Acipenser sturio), barwenę (Mullos barbatus), różne płastugi (Pleurecticidae, w tym gładzicę P. platessa i solę Solea vulgaris), belonę (Belone belone), makrelę (Scomber scombrus), sardynkę (Sardina pilchardus), sardelę (Engraulis encrassicholus), pelamidę (Sarda sarda), tuńczyka (Thunnus thynnus), piotrosza (Zeus faber), krewną śledzia, ciosę (Alosa fallax) i kuzynkę szprota, kilkę (Spratella sprattus phalerica).

Na postawione przeze mnie pytanie: jakie ryby jadł Jezus odpowiedzi poszukują oczywiście Amerykanie, naród tłuściochów. Pojawiły się tam chrześcijańskie diety, które oprócz utraty wagi obiecują duchowe i fizyczne odkupienie. Ale o dziwo, o rybach w nich mało.

Można więc sobie wyobrazić, co jadało otoczenie Jezusa z Nazaretu i naśladować je. Wszak od tamtych lat także Żydzi jedli ryby, jako rybę polecaną przez ich religię i przenieśli te zwyczaje do kulinarnej kultury Europy, a szczególnie do Polski, gdzie spotkały się dwa wybredne rybne gusty. Z korzyścią dla obu stron, bo Żydzi rozwinęli w Polsce handel rybami. Ale to już inna opowieść. (cdn)

Z D J Ę C I A
REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Podobne artykuły
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.