Skatepark dla emerytów czyli...
W ubiegłym tygodniu wieczorem (lub raczej późnym popołudniem) wybrałem się ze swoim kolegą akademikiem do Parku im. J. Kusocińskiego. Chcieliśmy poszukać wygodnej ławeczki do planowanych kameralnych spotkań z nauką nieformalnego klubu profesorów Collegium Copernicanum. Dawniej zwany był Parkiem Czynu Partyjnego. Nie wszystko co w PRL stworzono było złe. Nawet po wielu latach widać znakomity pomysł architektoniczny, wkomponowany w funkcje miasta, funkcjonalny i dla ludzi. Wystarczyło trochę go odświeżyć, dostawić nowe ławeczki, zadbać o zieleń... i wypełnił się tłumem olsztyniaków.
Wielu spacerujących, biegających, aktywnie wypoczywających młodych ludzi w skateparku i emerytów siedzących na ławeczkach. No tak, w pewnym wieku stać nas tylko na szaleństwa umysłowe. Żadnych tam wygibasów na skateparku czy Orlikach. O młodych już pomyślano, a co ze starszymi? Zawadzają w budżecie (emerytury obciążają budżet państwa), zawadzają na rynku pracy (młodzi są bezrobotni, to po co pracujący emeryci?) Nic, tylko dawnym zwyczajem wystawić do sieni na mróz, niech „dojdą”...
Demograficznie seniorów jest coraz więcej. Dostrzegł ich handel jako ważną grupę konsumentów. Nawet senioralne modelki się pojawiły. Ba, tworzone są specjalne osiedla 50+, gdzie mieszkania dla starszych obywateli sąsiadują z miejscami publicznymi i zapleczem socjalnym oraz medycznym. Tylko po co kupować to, co można mieć za darmo? Wystarczy tylko nieco doinwestować tereny zielone, parki, a będą gotowe osiedla 50+ :).
Emeryt wiele nie potrzebuje. Chce kontaktu z ludźmi (tak jak każdy człowiek w każdym wieku), chce czuć się potrzebny. Na deskorolce nie będzie śmigał, ani w piaskownicy babek lepił nie będzie. Z chęcią by jednak pograł w szachy, podyskutował, rozwiązał krzyżówkę, poczytał, zauczestniczył społecznie. Ech, gdyby wzorem niektórych kurortów pojawiły się w Olsztynie takie przestrzenne, figuralne szachy. Taki mały teatr uliczny i to bez płacenia aktorom... Dlaczego Olsztyn nie miałby być choć w tym zakresie kurortem? W niewielkim stopniu jest to nawiązanie do koncepcji prof. Maksymowicza rozwoju usług medycznych i sanatoryjnych.
A w takim Parku Kusocińskiego brakuje zwykłych stolików z wyrysowaną szachownicą. Figury można przynieść i zagrać w szachy, warcaby i w co tylko jeszcze na grach planszowych wymyśleć można. To żadna nowina. Takie stoliki są - niestety zapomniane - w Parku w Jakubowie... Nie trzeba wielkich inwestycji. Za duże pieniądze wyremontowano Plac Konsulatu (początkowo zapomniano nawet o ławeczkach...), plac przed ratuszem z plebiscytem na latarnie, a teraz powstaje odnowiony Plac Jedności Słowiańskiej. Niech nie zabraknie tam ławek i stolików z szachownicą, a na chodniku miejsc z wyrysowanymi „chopkami„” do gry „w chłopa” czy „w klasy”... aby obok babć i dziadków mogły cieszyć się ruchem i wnuki. Tak niewiele trzeba. Wystarczy trochę rzetelnej wiedzy o człowieku i trochę wyobraźni.
I nie wystarczy jeden park na cały Olsztyn - bo każdy chciałby mieć blisko do swojego skweru czy parku, z ławeczką (filozofów jak w Wilkowyjach), gdzie można uskuteczniać bookcrossing, grę w warcaby, szachy, zapytać „a co tam panie u Chińczyków”.
Aby tę ideę upowszechnić, włączam się w olsztyńską edycję Park(ing) Day (zobacz na Facebooku). Zapraszam do współudziału. Razem możemy lobbować za skateparkiem dla seniorów, pokazując, że przestrzeń miejska to nie tylko parking (samochody pod ziemię), a ludzie potrzebują wzajemnego kontaktu: miasto to nie magazyn z klatkami dla brojlerów.
Zabiorę szachy, koszyk piknikowy, farby do malowania na szkle i książki do bookcrossingu. W oczekiwaniu na obiecane przed laty liczne parki w Olsztynie (u mnie to planowany park nad Łyną na osiedlu Mleczna, o Pozortach nie wspominając). Miejsca na parkingu opłaci ZKM, stoliki dostarczy jedna z olsztyńskich kawiarni. A może ktoś przyniesie ciasta własnego wypieku? To też rękodzieło :).