Piętnaście lat temu gruchnęła wiadomość: pan Wojtek nie żyje! W setkach domów śmierć słynnego choreografa zakłóciła przedświąteczną atmosferę. Trudno było uwierzyć, że ten niezwykle aktywny, twórczy człowiek już nie wyskoczy w pas coupe, nie wypali dykteryjki, czy trzymając igłę w zębach, nie spojrzy spod okularów bacznym wzrokiem. Dla rzeszy ludzi, którzy wyszli spod rąk Wojciecha Muchlado, pozostaje On symbolem ciekawego dzieciństwa i młodości.
Urodzony w 1921 roku w Starych Wasiliszkach, w granicach obecnej Białorusi, Wojtek połknął bakcyla tanecznego w szkolnym zespole Kazi Hłaskówny. Potem rodzina zdecydowała się wysłać go do szkoły baletowej w Piotrogradzie. Czasy wojenne przerwały możliwość nauki, ale już późniejsze, w Polsce Ludowej dawały szansę na dokształcanie (kursy we Wrocławiu, Gdańsku). Muchlado wykonywał olbrzymią pracę samokształceniową. W bardzo szybkim czasie stał się mistrzem tańca ludowego i choreografii. Tej tworzonej dla powojennej braci ciągnącej do Służby Polsce, następnie przez dziesięciolecia do WDK przy Parkowej, dla malców w przedszkolach, dla harcerzy olsztyńskiego hufca, dla uczniów olsztyńskich szkół, dla studentów w Kortowie.
Z Jego umiejętności korzystało „Mazowsze”, a według jednego z tancerzy Henryka Jodakisa, Mira Sygietyńska nazywała Wojtka prymusem. Muchlado rokrocznie przygotowywał monumentalne układy jednego z tańców narodowych na dożynki centralne; bardzo wysoko ceniła Go Jadwiga Mierzejewska, autorytet w dziedzinie tańca ludowego. Muchlado współpracował z Operetką Olsztyńską, dla której tworzył choreografię do „Króla Włóczęgów” i „Krainy Uśmiechu”. Był autorem układów tanecznych do „Krakowiaków i Górali”, i nie tylko, realizowanych przez Teatr im. Stefana Jaracza. Współpracował także z Olsztyńską Pantomimą. Znaczący był jego wkład do realizacji poranków w teatrze, a także fenomenalne widowisko na wodzie, w tym taniec dziewcząt w nenufarach. W tamtym czasie (lata 50.) pokusił się o scenkę „Taniec Czarnego Łabędzia” dla jednej pary zespołu „Olsztyn”. Później Martę Szulc z „Krusyny” przeobrażał w Cygankę, także dla mnie i Waldka Gutta, z myślą o międzynarodowym spotkaniu młodzieży w Rovaniemi w Finlandii, stworzył układ poloneza z mazurem, krakowiaka i oberka. Charakterystyczne było użycie rekwizytów, co ubarwiało każdy twórczy pomysł.
Postawione przez Niego układy zachwycały widzów na wszystkich koncertach, nierzadki był widok braw na stojąco i skandowanie: Much-la-do, Much-la-do! Prasa rozpisywała się na temat niezwykłego zjawiska, jakim były artystyczne wyczyny młodych ludzi z zespołów: „Olsztyn”, „Kolejarz”, „Krusyna”, „Kortowo”. Pan Wojtek zjeździł z młodzieżą całą Polskę. W latach 60. bywał w NRD, Jugosławii, na Węgrzech i w Obwodzie Kaliningradzkim. Za moich czasów spędzonych na parkiecie sali baletowej w WDK (lata 70.), zespół „Olsztyn” wyjeżdżał na Węgry, do Belgii, Niemiec, Danii, Obwodu Kaliningradzkiego. Występował także dla władz centralnych i ich zagranicznych gości w ośrodku rządowym w Łańsku.
Wojciech Muchlado był znawcą folkloru Warmii i Mazur, przez co autorytetem zapraszanym do komisji konkursowych w dziedzinie tańca ludowego i etnografii. Szkolił przyszłych instruktorów, wielu z nich prowadziło i nadal prowadzi zespoły pieśni i tańca w Polsce i za granicą. Udzielał konsultacji programowych we wszystkich miastach powiatowych Warmii Mazur. Ostatnią realizacją tego typu było widowisko „Wesele na Warmii”, trud którego podjął zespół amatorów „Kłobuki” z Lidzbarka Warmińskiego. „Wesele...” przedstawiono w WDK w Olsztynie z okazji jubileuszu 70. urodzin i 50. lat pracy twórczej Wojciecha Muchlado.
Wojciech Muchlado był osobą wyczuloną na ludzkie potrzeby i pragnienia i gdy zaszła potrzeba, udzielał konkretnej pomocy. Umiał wykorzystywać drzemiące w nich talenty. Jego sposób bycia cechowała fantazja i żywiołowość. Miał łatwość mówienia i nawiązywania kontaktów z różnymi ludźmi. Z jednymi rozmawiał na temat wizji artystycznych, z innymi o szyciu czy gotowaniu. Był lubiany i szanowany, choć, jak to z wybijającymi się osobowościami bywa, spotykał się z zawiścią, stąd popadanie w konflikty.
Miał duże poczucie humoru; Piotr Galiński żałuje, że nikt nie zapisał dowcipów i powiedzonek, podkreśla także, że będąc specem od folkloru, Wojtek Muchlado potrafił doceniać efekty jego pracy w dziedzinie tańca współczesnego. Po kilka lat spędzili przy drążku znani śpiewający artyści Zbyszek Rojek, Walerian Ostrowski, Izabela Trojanowska. W książce „Przyjdź będziesz tańczyć... wspomnienia o Wojciechu Muchlado” znalazły się słowa Stefana Brzozowskiego o tym, że Pan Wojtek z wzajemnością tytułował go „Mistrzem”. Piotr Parys jest wdzięczny panu Wojtkowi za piękną młodość, a także za odwagę do wystąpień publicznych. Andrzej Fabisiak dzieli się konkluzją: „Na wspomnienia trzeba zapracować. Na tym polega wartość i niesamowita siła ludzi wielkich - zostawić po sobie dobrą Pamięć”.
Goście nietypowo urządzonego domu pana Wojtka podziwiali pomysłowość gospodarza; w okresie świątecznym Rysia Michalska była oczarowana choinką: „Drzewko wyglądało jak zasypane śniegiem. Zwisały zeń sople nie-sople, pełno było lampeczek kapiących, rozmaitych świecidełek. Świerk stał na szafce, która obłożona watą, robiła wrażenie zaśnieżonego runa”.
Z D J Ę C I A