Ta droga na Likusach służy tylko celom eksploatacyjnym
(fot. Karol Dempich - wszystkie) |
Więcej zdjęć »
Mylił się ten, kto myślał, że droga ułożona z płyt wzdłuż torów kolejowych na olsztyńskich Likusach ma służyć celom rekreacyjnym. To droga eksploatacyjna - informuje jej administrator. Tylko dlaczego jeżdżą po niej prywatne auta?
Trakt po północnej stronie torów na Likusach powstał jeszcze w zeszłym roku. Spora część mieszkańców okolicznych osiedli jeszcze do dziś wierzy, że były to przymiarki do budowy ulicy Nowobałtyckiej. Niestety, cel budowy był zupełnie inny.
- Droga służyła do dojazdu do placu budowy związanej z Projektem „Gospodarki wodno-ściekowej w Olsztynie” - wyjaśnia Paweł Jaszczuk, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów.
Dlaczego zatem droga nie została zlikwidowana po zakończeniu budowy? Bo pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, administratora sieci, muszą jakoś dojeżdżać do nowego obiektu.
- Jest to związane z eksploatacją magistrali wodociągowej o dużej średnicy - wyjaśnia Cezary Kowalewski z PWiK w Olsztynie.
Odrobinę nadziei w serca mieszkańców Likus tchnęła Jolanta Glińska, kierownik Jednostki Realizującej Projekt I. Z jej informacji wynika, że płyty ułożone na drodze pozostaną tam do budowy ul. Nowobałtyckiej. Wydaje się, że oznacza to, iż trasa ta w końcu powstanie. Pytanie - tylko kiedy?
Mieszkańcy Likus, nie patrząc daleko w przyszłość, postanowili już wykorzystać drogę do celów... rekreacyjnych. Nic dziwnego, bo otoczenie samo zachęca do spacerów. Okazało się jednak, że to wcale nie jest najlepszy pomysł, bo drogę już upatrzyli sobie kierowcy.
W zeszłym tygodniu wybraliśmy się na miejsce, by sprawdzić doniesienia spacerowiczów. Wystarczyło tylko kilkadziesiąt minut obserwacji, by dostrzec co najmniej dziesięć przejeżdżających, nierzadko z dużą prędkością, samochodów. Z pewnością nie były to służbowe pojazdy pracowników PWiK. A drogą, zgodnie z oznakowaniem i informacją administratora, nie powinny poruszać się prywatne samochody.
-
Ruch dozwolony jest tam tylko dla specjalistycznych pojazdów eksploatacyjnych. Droga ta nie jest drogą publiczną - wyjaśnia Cezary Kowalewski.
Co na to policja?
- Wysłaliśmy na miejsce policjantów ruchu drogowego. Właściciel drogi z jednej strony ustawił bariery, że nawet gdyby ktoś chciał przejechać, to nie ma takiej możliwości. Droga jest zamknięta z jednej strony - tłumaczy Mariola Ostaszewska z biura prasowego olsztyńskiej policji.
W jaki zatem sposób wjechały tam widziane przez nas i mieszkańców samochody? Druga sprawa, jak na drogę wjeżdżają pracownicy PWiK? Te pytania pozostawimy bez odpowiedzi. Dodamy tylko, że wzdłuż drogi jest kilka miejsc, w których można śmiało się z niej wydostać. To pozwala zatem ominąć wspomniane bariery.
Policja jednak uspokaja.
- Jak do tej pory nie odnotowaliśmy w tym miejscu żadnych kolizji ani wypadku - informuje Ostaszewska.
- Oczywiście miejsce to będzie przez nas w miarę możliwości monitorowane.Jednocześnie policja przypomina, że droga ta jest zamknięta dla pojazdów, zatem także dla rowerów.
- Znak „B-1 zakaz ruchu w obu kierunkach” oznacza zakaz ruchu na drodze pojazdów, kolumn pieszych oraz jeźdźców i poganiaczy - kończy Ostaszewska.
Może warto o tym pamiętać, bo pechowo mandat można dostać za nikomu nie zagrażającą jazdę rowerem, a siejącym niebezpieczeństwo cwaniakom za kółkiem znów może się upiec.
Z D J Ę C I A