Wyjątkowo dużo pracy, chociaż przyjemnej, mieli dzisiaj: prezydent Olsztyna Czesław Jerzy Małkowski oraz kierownik urzędu stanu cywilnego Witold Lewicki. Zaproszenie prezydenta przyjęło aż sześć par, które wspólnie przeżyły aż 50 lat. Dostojni jubilaci w komplecie stawili się w sali ślubów olsztyńskiego ratusza, by świętować swój jubileusz.
-
Jubilatów jest tak dużo, że uroczystość podzieliliśmy na dwie tury - powiedział Witold Lewicki. -
Nasza sala ślubów nie jest duża i nie chcieliśmy dopuścić, aby goście naszych jubilatów tłoczyli się.
W pierwszej grupie jubilatów znaleźli się: Maria i Franciszek Cieślakowie, Stanisława i Bolesław Taradejnowie oraz Zofia i Zdzisław Taźbierscy.
-
Trzeba jakoś godzić dobro i zło - odpowiedziała pani Maria Cieślak na pytanie o receptę na długoletnie pożycie małżeńskie. -
Nasza droga też różami nie była usłana, ale przy dobrych chęciach jakoś udało się pokonać trudności.
Pani Maria Cieślak mieszka w Olsztynie od 26 lat. Pochodzi z Małopolski. Na Warmię i Mazury trafiła z nakazem pracy jako nauczycielka w 1950 roku.
- Moją pierwszą placówką było Lubomino - wspomina.
Pan Franciszek mieszka w Olsztynie od 1953 roku. -
Pracowałem w kinematografii - powiedział nam. -
Jeździłem po całym województwie z objazdowym kinem. Głównie wyświetlałem filmy oświatowe. Pamiętam jeszcze filmy nieme. A co do recepty na udane pożycie małżeńskie - zgadzam się z żoną - dodał pan Franciszek.
Przed rozpoczęciem uroczystości udało nam się porozmawiać jeszcze z drugą „Złotą Parą” - państwem Zofią i Zdzisławem Taźbierskimi.
-
Jeśli mi żona pozwoli, to ja odpowiem - zaczął przekornie pan Zdzisław odpowiedź na pytanie o receptę na długie życie w małżeństwie. -
Trzeba zrozumieć, że małżeństwo to jest układ, który stawia pewne wymogi. Wzajemne zrozumienie, zdolność do kompromisu, bez wyrzekania z powodu drobnostek, bo w każdym małżeństwie zdarzają się jakieś drobne sprawy. Potrzebna jest również cierpliwość, no i miłość! Nie tyle w słowach, co w działaniu. -
W 100 procentach zgadzam się z moim mężem - powiedziała pani Zofia. - Pamiętam, jak tylko pobraliśmy się, mąż powiedział do mnie takie zdanie: w małżeństwie nie można myśleć tylko o sobie, trzeba myśleć, jak drugiej osobie sprawić radość. Mąż siebie zawsze stawiał na drugim miejscu.
Państwo Taźbierscy mieszkają w Olsztynie 32 lata. Przyjechali w 1975 r. z Braniewa.
- W Braniewie pracowałam w szkole podstawowej, a mąż w liceum - powiedziała pani Zofia.
- Gdy mąż zrobił doktorat dostał propozycję przejścia na WSP i został tutaj sprowadzony. Ja przyjechałam razem z mężem i pracowałam w bibliotece pedagogicznej u pana Filipkowskiego, skąd odeszłam na emeryturę.Pan Zdzisław na WSP wykładał historię.
- Pół Olsztyna to magistrowie mojego męża - z dumą mówi pani Zofia. -
Mogę dodać, że prezydent Czesław Jerzy Małkowski jest magistrem z mojego seminarium z historii - na zakończenie rozmowy dodał pan Zdzisław.
Prezydent Małkowski również nie zapomniał swojego profesora. -
Kłaniam się nisko Panu Profesorowi. Dziękuję, że mogę Pana gościć i jestem dumny, że byłem Pana studentem - powiedział podczas uroczystości.
Jak zwykle przy okazji „Złotych Godów” prezydent Małkowski wręczył nadane przez Prezydenta RP medale „Za długoletnie pożycie małżeńskie” oraz tytuły i upominki od Prezydenta Olsztyna.
W sali toastów, w obecności najbliższych i przyjaciół jubilatów, prezydent wzniósł toast za ich zdrowie.
W drugiej grupie dzisiejszych jubilatów znaleźli się: Czesława i Edward Jędra, Urszula i Wacław Skwarczek oraz Elżbieta i Jerzy Gnacińscy. Jubilaci również otrzymali medale „Za długoletnie pożycie małżeńskie” oraz upominki od Prezydenta Olsztyna.
Z D J Ę C I A