Janusz Kijowski nie miał problemów ze znalezieniem chętnych do złożenia podpisu poparcia
Politycy wyszli na ulice. Jedni zbierają podpisy poparcia poprzez zaprzyjaźnione osoby, inni przez sztabowców komitetów wyborczych. Są też i tacy, którzy odważyli się osobiście stanąć na ulicy i zabiegać sami o poparcie. Do takich zalicza się Janusz Kijowski, dyrektor Teatru im. Stefana Jaracza startujący do Sejmu z listy SLD.
Tuż po godzinie 14 za Wysoką Bramą stanął stolik, a obok niego Janusz Kijowski zapraszał olsztynian do podpisywania list poparcia. Nie musiał specjalnie zachęcać. Olsztynianie, jak również goście z innych regionów chętnie podpisywali. Dopytywali się o prace przy teatrze, kiedy ruszy odrestaurowana nowa scena, jakie plany będzie miał, jeśli dostanie się do parlamentu.
Janusz Kijowski stwierdził, że niczego nie obiecuje, bo nie należy obiecywać. Jednak jako poseł będzie chciał zajmować się sprawami kultury i sztuki.
- Będę dbał o szeroko pojmowaną kulturę, o to by twórcy i ludzie sztuki byli doceniani i właściwie traktowani - zapewnił.
Mieszkańcy miasta bez oporów podpisywali się na jego listach. Zarówno młodzi, jak i starsi. Wynik godzinnej zbiórki podpisów był całkiem niezły. Średnio jeden podpis na minutę. Można więc mówić o sporym sukcesie. Oby przełożyło się to na liczbę głosów oddawanych w wyborach.
W tym samym dniu głosy na listy wyborcze zbierali też sztabowcy Prawa i Sprawiedliwości na Rynku Staromiejskim.