Przedszkolaki z Niepublicznego Przedszkola „Nad Jeziorem” w Łupstychu, a szczególnie ich rodzice, tegorocznych wakacji na pewno do udanych zaliczyć nie mogą. Ciągle nie wiadomo jaki będzie los przedszkola. Wiele wskazuje na to, że w budynku po byłej szkole w Łupstychu przedszkola w nowym roku szkolnym nie będzie, a zapisane do niego maluchy znajdą miejsce w innych placówkach, nie tylko w Olsztynie, ale również na terenie Gminy Gietrzwałd.
Przypomnijmy, że przedszkole w Łupstychu prowadzone jest od jedenastu lat przez Stowarzyszenie Wolna Szkoła Waldorfowska w należącym do Gminy Olsztyn budynku po byłej szkole w Łupstychu. Budynek został oddany stowarzyszeniu w dzierżawę na tej zasadzie, że należny miastu czynsz stowarzyszenie miało inwestować w obiekt, nie zapominając też o tym, iż naliczony od czynszu podatek VAT należy odprowadzać do Urzędu Skarbowego.
W 2008 roku umowa dzierżawy budynku wygasła. Przyglądając się sprawie z boku, bez wglądu w dokumenty, można odnieść wrażenie, że miasto o budynku zapomniało na trzy lata, zaś członkowie stowarzyszenia, nie wiadomo na co licząc, nie naciskali, by uzyskać tytuł prawny do obiektu. Miasto przez trzy lata nie wystawiało stowarzyszeniu faktur za dzierżawę, więc stowarzyszenie nikomu za nic nie płaciło. Konsekwencje tej beztroski są poważne, bo, gdy w końcu urzędnicy przypomnieli sobie o budynku, okazało się, że stowarzyszenie ma poważne zaległości finansowe wobec Urzędu Miasta z tytułu bezumownego korzystania z budynku (najkrócej rzecz ujmując - należność za bezumowne korzystanie z rzeczy to trzykrotny czynsz). Okazało się również, że stowarzyszenie, nawet nie regulując swoich zobowiązań wobec Urzędu Miasta, powinno było na bieżąco odprowadzać VAT od odpłat za bezumowne korzystanie z budynku. Dyrektor przedszkola tłumaczyła nam, że nie wiedziała, iż takie obowiązują zasady i że zaległości finansowe, przynajmniej z tytułu zaległego podatku VAT, zostały uregulowane. Czego innego dowiedzieliśmy się dzisiaj (10.08) w Urzędzie Miasta Olsztyna. Tam twierdzą, że wpłacono jedynie część zaległego VAT-u i nadal aktualna pozostaje kwestia zapłaty za bezumowne korzystanie z budynku przedszkola. A nie jest to mała kwota.
Sprawy zaległości finansowych to tylko część problemów, jakie tego lata spadły na stowarzyszenie. Okazało się, że w ubiegłym roku dyrektor przedszkola rozpoczęła remont dachu, naruszając przy tym wiele z przepisów prawa budowlanego, poczynając od braku zgody właściciela budynku na przeprowadzenie tak poważnej modernizacji, przez brak odpowiedniego zabezpieczenia budynku na czas remontu, po brak pozwolenia na budowę, które przy takim zakresie robót, jakie wykonano na budynku, było wymagane.
Wspomniane wyżej uchybienia (a pewnie też porządkowanie spraw związanych z olsztyńskimi przedszkolami niepublicznymi) dały władzom miasta podstawę do wystąpienia do stowarzyszenia o zwrot użytkowanego obiektu. Pismo z żądaniem zwrotu budynku dotarło do stowarzyszenia w połowie lipca. Termin zwrotu został wyznaczony na 31 sierpnia br. Dotrzymanie tej daty oznaczało dla przedszkola likwidację, bowiem stowarzyszenie nie było przygotowane na zmianę siedziby placówki.
Rodzice przedszkolaków zwołani w tej sprawie na zebranie, przyznając, że ze strony stowarzyszenia doszło do uchybień, postanowili jednak bronić bytu przedszkola, podkreślając, że ratusz też nie pozostaje bez winy. Wysłali więc swoją reprezentację na spotkanie z odpowiedzialną za sprawy oświaty w mieście wiceprezydent Małgorzatą Bogdanowicz-Bartnikowską. Spotkanie nie potoczyło się jednak po myśli rodziców. Nie dostali gwarancji, że przedszkole nie będzie musiało być zlikwidowane. Zorganizowali więc spotkanie z prezydentem Piotrem Grzymowiczem. Spotkanie takie odbyło się wczoraj (9.10) po południu, w Urzędzie Miasta Olsztyna.
- Prezydent uspokoił uczestników spotkania, że naszym celem absolutnie nie jest likwidacja przedszkola - powiedziała nam dzisiaj Magdalena Górecka z Biura Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta.
- Przedszkole pozostanie, chociaż nie wiadomo, w jakiej formule będzie funkcjonowało. Dużo będzie zależało od wyników kontroli i ekspertyz, jakie w tej chwili są wykonywane zarówno przez nadzór budowlany, jak i wydział edukacji Urzędu Miasta.Pełnomocnik prezydenta ds. organizacji pozarządowych ustala też stan prawny stowarzyszenia. Wstępne badanie dokumentów wskazuje, że tutaj również nie wszystko jest w porządku.
Przedszkole „Nad Jeziorem” prowadzone jest przez stowarzyszenie, które zostało zarejestrowane w 1991 roku - powiedziała Magdalena Górecka.
- W 2001 roku, w związku ze zmianą prawa, stowarzyszenie było zobowiązane do zarejestrowania się w Krajowym Rejestrze Sądowym (KRS). Mimo wezwań, rejestracji tej jednak nie dokonało. W 2002 roku powinny były być przeprowadzone wybory władz stowarzyszenia. Wstępny ogląd dokumentów wskazuje, że zwołano Walne Zgromadzenie, ale wybory nie zostały przeprowadzone. Tak więc od tego czasu w sytuacji prawnej stowarzyszenia prawdopodobnie jest luka. Nie wiemy, czy to stowarzyszenie ma co najmniej 15 członków, nie wiemy, jakie są władze stowarzyszenia, nie wiemy, kto je reprezentuje.Oprócz statusu stowarzyszenia, ratuszowi urzędnicy badać też będą dokumentację przebiegu nauczania i funkcjonowania przedszkola.
Wyniki kontroli i ekspertyz mają być znane do 22 sierpnia. Na ten dzień wyznaczono kolejne spotkanie rodziców przedszkolaków z prezydentem. Wtedy najprawdopodobniej zdecydują się losy Niepublicznego Przedszkola „Nad Jeziorem”.
- Jeżeli okazałoby się, że przedszkole nie może być prowadzone w dotychczasowym miejscu i formie, to dzieci nie pozostaną bez opieki - dodała Magdalena Górecka. -
W sytuacji, kiedy obiekt w Łupstychu nie będzie mógł być użytkowany, zostanie utworzona grupa przedszkolna na Dajtkach. Wójt Gminy Gietrzwałd zaproponował też miejsca w przedszkolach w Sile i Sząbruku.O sprawie będziemy jeszcze informować.