Ricciotti Ensemble koncertuje na scenie staromiejskiej
(fot. ATK - wszystkie) |
Więcej zdjęć »
Takiej radosnej i pełnej fantazji orkiestry dawno nie było w Olsztynie. Ricciotti Ensemble z Holandii był w już w naszym mieście przed 20 laty. Dziś (4.08) zawitał nowy, zrekonstruowany zespół, który nawiązuje repertuarem i sposobem gry do swoich słynnych poprzedników. Podobnie jak oni też zdecydował się odbyć miesięczną muzyczną podróż po Polsce.
Ricciotti to najbardziej chyba zapracowana orkiestra w świecie. Średnio daje po 5-6 koncertów dziennie. Nie na salach koncertowych, ale na miejskich placach, plażach, deptakach i chodnikach. Przychodzą i migiem rozkładają swój sprzęt, nagłośnienie. Chwilę stroją instrumenty i ruszają z miejsca...
To bardzo młody zespół, w większości studenci, aspirujący dopiero do muzycznej kariery. Jednak sposób gry i temperament zachwycają publiczność, choć oferują poważny repertuar. Kolorowa, zabawna orkiestra przyciąga uwagę. Bawią nie tylko publikę, ale też sami cieszą się grą. To nie statyczne granie. Muzycy w trakcie koncertu kucają, siadają, podnoszą nogi do góry, machają instrumentami. Przybrani w kolorowe, letnie stroje, pełne kwiatków, kratek, chust... „Ubrane” są też instrumenty w kokardy, kwiatki, piórka i maskotki.
W Olsztynie Ricciotti przedstawiło poza standardami światowymi wiązankę polskich utworów ludowych, głownie góralskich, Chopina i Lutosławskiego. Nie zabrakło wokalnych popisów. Całkiem nieźle po polsku utwory Chopina wykonał młody Holender - Jan Willem Schaafsma. Na koniec zaśpiewał bardziej popowo pod „Takie Tango”, zagrane przez orkiestrę. Towarzyszył mu mały chórek ładnych dziewczyn.
Nie była to jedyna atrakcja. Do zabawy muzyką wciągnięto ochotnika, pana Artura, który „dyrygował” orkiestrą zamiast jej dyrygenta, Gijsa Krakersa, który z boku obserwował poczynania muzyków. Orkiestra zebrała rzęsiste brawa. Wcześniej koncertowała na Plaży Miejskiej, potem pod Ratuszem. Czeka ich jeszcze koncert w Szpitalu Dziecięcym.
Z D J Ę C I A