(fot. thinkstockphotos.co.uk)
Nie ma chyba wiele osób, które by nie lubiły lodów. To wyjątkowo pyszny smakołyk uwielbiany zwłaszcza w upały. Chociaż i w mroźną zimę też gustujemy w lodowych smakach. Każdy z nas ma swoją ulubioną kompozycję. Kiedyś było tylko pięć rodzajów na krzyż, a dziś to cały wachlarz smaków. Trudno na coś się zdecydować.
Dokładnie nie wiadomo, kiedy lody pojawiły się w menu człowieka. Znali je już antyczni Grecy i Rzymianie. Znali też na Dalekim Wschodzie Chińczycy i Mongołowie. Były to, co prawda inne lody niż obecnie, ale równie znamienite receptury. Współczesna wersja lodów, takich, jakie dziś konsumujemy, pojawiała się w XIX wieku.
Przywykliśmy do tego, że królem w lodach są te o smaku śmietankowym, waniliowym, czekoladowym i owocowym. Tak więc zdecydowanie słodkie i deserowe. Okazuje się jednak, że lody mogą mieć zupełnie zaskakujące smaki. I tu jak zwykłe przykład idzie z Dalekiego Wschodu, który oferuje nam zupełnie dziwaczne pomysły.
W Japonii, w chłodniach sklepowych pojawiły się zdumiewające lody. Chyba wzięli ci, co układali receptury pod uwagę wielbicieli innych niż słodkie smaki. Otóż są lody o smaku koniny, wołowych ozorów, skrzydełek kurczaka, ośmiornicy i ryby słonowodnej (rybny zapach zniwelowano dodając duże ilości brandy - a więc lody „wyskokowe”, dla dorosłych) Trudno sobie wyobrazić połączenie tych smaków z tradycyjnymi. Rarytasy te jednak cieszą się ogromnym wzięciem.
Z kolei Anglicy nie byliby sobą, gdyby nie zaproponowali smakołyku lodowego „fish and chips”, czyli specjału dla amatorów smażonych rybek z frytkami, ich narodowej przekąski. Nie powiem, żeby takie coś w wafelku było szczególnie podniecające. Podobnie nie przekonują - mimo mego uwielbienia spaghetti i sera pleśniowego, lody o tych smakach. Makaron i ser zdecydowanie lepsze są na talerzu niż ich podróbka w pucharku.
Zupełnie zaskakującym pomysłem wykazali się Wenezuelczycy.
Zaproponowali, a jakże, lody o smaku viagry, tuńczyka i papryczki chili. Pomysł ponoć chwycił, zwłaszcza wśród panów w pewnym wieku, którzy zdają się chwytać brzytwy, by afrodyzjakami poprawić swoje notowania u kobiet. Ponoć są też lody o smaku jajek na bekonie i sardynek. Nie lada to wyzwanie smakowe.
Natomiast Francuzi postawili na romantykę. Stwierdzili, że najbardziej pociągające będą lody łagodne i zmysłowe. Zaoferowali smaki lawendy, róży, jaśminu oraz kulinarnych ziół - tymianku, rozmarynu i bazylii. Tu chyba jednak znajdą więcej fanów. Podobnie jak pewnie Niemcy, którzy postawili na lody piwne, które na pewno będą mieć wzięcie przy okazji Octoberfestu. Robią już furorę w świecie z uwagi na ciekawy posmak. Smakosze polecają piwne lody na bazie Guinnessa z czekoladą. Uff! Szkoda tylko, że u nas ich jeszcze nie ma.
Z ciekawych, niezwykłych smaków można kupić lody arbuzowe, winogronowe, imbirowe, piernikowe, chałwowe... a nawet ponoć są już w Polsce lody czosnkowe i cebulowe. Jednak tych ostatnich jakoś nie widać w Olsztynie. Czy żałować tego, czy się cieszyć? Trudno wyczuć. Z pewnością jednak lody czosnkowe i cebulowe dałyby niezły zaduch. Trzeba by chyba było zatykać nos. Więc może to i lepiej, że na razie nie ma u nas tak dziwacznych smaków. Nie ma to jak tradycyjne w wafelku lub pucharku, bez wydziwiania. Jakoś przywykliśmy, że to deser, a nie mrożona zakąska mięsno-rybna.