Kamień węgielny pod szpital dr. Malarkiewicza wmurowano 1.10.2010 roku.
Ostatnio o nowo powstałym olsztyńskim szpitalu ginekologiczno-położniczym stało się głośno w Polsce. To nie tylko sprawa jakości świadczonych w nim usług, ale też to, że jest to pierwszy prywatny szpital w naszym mieście. Obiekt powstał praktycznie od zera i jest ukochanym dzieckiem jego twórcy, lekarza ginekologa Jana Malarkiewicza. Uroczyste otwarcie szpitala zaplanowano na wrzesień.
Szpital to ambitne wyzwanie nie tylko na warunki olsztyńskie. Takiej placówki nie powstydziłaby się nawet Warszawa. Obiekt zajmuje budynek o powierzchni 2,4 tys. m kw. Są w nim jednoosobowe sale dla 30 pacjentek. W placówce pracuje prawie 50 osób. Pacjentki mają wzorcowe warunki. Każda mama leży na sali ze swą pociechą. Szpital ma też nowoczesny blok operacyjny i blok porodowy. Są sale do intensywnego nadzoru noworodków. I choć to placówka całkowicie prywatna, to jednak dostępna dla olsztynianek, gdyż dr Malarkiewicz ma podpisany kontrakt z NFZ i pacjentki leczą się u niego bezpłatnie. W ostatnich dniach szpital opuścił pierwszy noworodek - dziewczynka, która przyszła na świat już w nowo otwartej placówce.
- Mój szpital zbudowany został zgodnie z najnowocześniejszymi standardami i wymogami europejskimi. Na bloku operacyjnym są zastosowane najnowsze rozwiązania m.in. zamknięty obieg powietrza, co zapewnia perfekcyjne zachowanie sterylnych warunków. Wszystkie sale szpitalne są klimatyzowane, a cały budynek ogrzewany ekologicznie, geotermalnie - mówi dr Malarkiewicz.
Najbardziej godnym uznania jest to, że szpital powstał w niecały rok. Decyzja o rozpoczęciu budowy nie była łatwym przedsięwzięciem, bo lokalne banki nie chciały udzielić dr Malarkiewiczowi odpowiedniego kredytu na inwestycję. Brakowało mu inwestora i sponsorów. Stąd właśnie obawy bankowców, co do wypłacalności właściciela budowanego szpitala. Trudno to zrozumieć, gdyż dr Malarkiewicz miał dobrą opinię jako specjalista. Wcześniej działał jego prywatny oddział ginekologiczno-położniczy przy dawnym szpitalu kolejowym, a obecnie budynku należącym do Szpitala Miejskiego w Olsztynie. I choć cieszył się on ogromnym powodzeniem wśród olsztynianek to dyrekcja tej placówki nie chciała z Malarkiewiczem przedłużyć umowy. Wtedy zdecydował, że nadszedł czas, by wybudować własny szpital swoich marzeń. Zdobył lokalizację i placówka powstała w lesie na obrzeżach miasta.
W inicjatywę i zapał dr Malarkiewicza uwierzył Warmiński Bank Spółdzielczy z Jonkowa, który dał stosowny kredyt. Teraz lekarz stara się o dotacje unijne na wyposażenie dopiero co oddanego do użytku szpitala. Dr Malarkiewicz nie obawia się prowadzenia prywatnej placówki, gdyż uważa, że leczenie jest usługą jak każda inna i jeśli będzie ona dobrze wykonywana, to będzie zapotrzebowanie i będą pacjentki. A jak przyjęli pomysł zainteresowani tematem mieszkańcy Olsztyna? Jedni gratulują pomysłu i jest ich większość, inni krytykują. Jednak życzą mu pomyślności w realizacji planów i zadowolonych pacjentek. My w Olsztynie możemy się cieszyć, że mamy wysokiej klasy placówkę medyczną. Oby tylko NFZ docenił starania dr Malarkiewicza i podpisywał z nim kontrakty.
F I L M Y