W Noc Kupały młodzi mogli więcej (fot. Ad-Ka)
Właśnie mamy najkrótszą noc w roku, zwaną nocą świętojańską lub sobótką. Niewiele na jej temat wiemy, ale wszyscy wiedzą jedno - tej nocy ponoć zakwita kwiat paproci i puszcza się wianki.
Choć sobótkowa tradycja to stary słowiański obyczaj, to dziś w niewielu krajach jest świętowany. Najwięcej o tradycjach związanych z Sobótką możemy dowiedzieć się ze „Starej Baśni” Ignacego Kraszewskiego, a filmową wersję letniej balangi zobaczyć w filmie Hoffmana.
Prasłowiańskie obyczaje otoczone są mgłą tajemnicy, gdyż w początkach chrześcijaństwa tępiono je jako pogański kult boga Swaroga-Swarożyca. O obyczajach sobótkowych wspominał w „Herbarzu Polskim” Marcin z Urzędowa, który pisał, że wigilie św. Jana kobiety paliły ognie, śpiewały, oddawały cześć diabłu i nie chciały rezygnować z tych obyczajów. Niewiele wiemy o wierzeniach Słowian, bo Słowianie nie znali pisma i nie mogli, jak Grecy spisać swych mitów. Zachowało się tylko to w przekazach, że oddawali cześć Słońcu (kult ognia) i Księżycowi (kult wody). Oba żywioły, w ich przekonaniu miały moc oczyszczającą.
Noc Świętojańska zwana inaczej Nocą Kupały - od imienia prasłowiańskiego bóstwa, patrona miłości i płodności - Nocą Kupalną, Kupalnocką lub Sobótką, to prasłowiańskie święto związane z letnim przesileniem słońca. Obchodzono je w najkrótszą noc w roku. Świętowały je głównie ludy słowiańskie, bałtyjskie, germańskie, celtyckie, a także część narodów wywodzących się z ludów ugrofinskich np. Finów, gdzie noc ta jest jednym z najważniejszych świąt w kalendarzu. Noc świętojańska na Łotwie zwana jest Līgo i jest świętem państwowym. Po odzyskaniu przez ten kraj niepodległości, obchodzona jest 23 i 24 czerwca. To w Estonii dni wolne od pracy. Podobnie jest na Litwie, gdzie wyjątkowo hucznie świętuje się Kupałę.
Kupalnockę uznawano za święto urodzaju, płodności, radości i miłości. Śladem tego były ogniska zapalane ogniem krzesanym z dwóch szczap drewna. Był to ogień święty, nowy, nieskalany, pierwotny. Sypano nań zioła (Bylica, Dziurawiec, Werbena), aby zmieniając noc w dzień i „uzdrawiając” ogniska, pomóc słońcu, które od następnego dnia - najdłuższego będzie opuszczać się coraz niżej, ustępując pole nocy.
Jednak noc ta była tępiona przez kościół za elementy orgiastyczne i pogaństwo. Dopiero z czasem dopisano do niej motywy chrześcijańskie i przemianowano na noc świętojańską, od wigilii dnia św. Jana. Kościół nie mógł wykorzenić tej tradycji, więc ją schrystianizował.
W magiczną noc Kupały obchodzono kultowe obrzędy. Zaczynały się one od rytualnego skrzesania ognia i podpalenia kultowych stosów układanych zazwyczaj na wzgórzach. Skakano też przez ogniska i tańczono wokół nich, wierząc w magiczną siłę oczyszczającego ognia, który miał oczyszczać, chronić przed złymi mocami i chorobą. Natomiast palenie na stosach ofiar, składanych z drobnej zwierzyny i ptactwa oraz magicznych ziół, zapewniało urodzaj, płodność zwierząt i ludzi.
Noc sobótkowa była też czasem łączenia się w pary. Panny plotły wianki z kwiatów i ziół, zapalały w nich łuczywa i wspólnie, wśród tańca i zabawy puszczały na wodę. Trochę dalej czekali chłopcy, którzy wyławiali wianki. Każdy, któremu się to udało, wracał do świętującej gromady, by zidentyfikować właścicielkę wyłowionej zdobyczy. W ten sposób młodzi kojarzyli się w pary bez obrazy obyczaju, nie narażając się na złośliwe komentarze czy drwiny. W czasie sobótkowej nocy przyzwalano im nawet na wspólne oddalenie się i samotny spacer po lesie. Przy tej okazji zakochani szukali wspólnie kwiatu paproci, wróżącego im pomyślny los. O świcie wracali do ogniska, by przypasać się bylicą wspólnie, w parach skakać przez płomienie. Skok kończył obrządek przechodzenia przez wodę i ogień, i w tym jednym dniu w roku stanowił ponoć rytuał zawarcia małżeństwa.
Wierzono, że wszystkie te obrzędy sobótkowe zapewniają dobre plony i zdrowie. Teraz po wiekach wracamy powoli do pierwotnych tradycji, ale traktujemy je jako rodzaj relaksu i dobrej zabawy, a nie religijny obrzęd. Szkoda tylko, że w miastach obrzędy te już zanikają ustępując komercji.