Problemy z modernizacją pl. Jedności Słowiańskiej przelały prezydencką „czarę goryczy”
Od kilku dni Piotr Grzymowicz, prezydent Olsztyna, zabiega o spotkanie z wojewodą Marianem Podziewskim. Do spotkania ma dojść w piątek (13.05) przed południem. Prezydent chce poskarżyć się na Barbarę Zalewską, warmińsko-mazurskiego konserwatora zabytków, podwładną wojewody.
O tym, że stosunki pomiędzy władzami Olsztyna, a wojewódzkim konserwatorem zabytków nie należą do „najcieplejszych”, mówiło się od dawna. Nie raz przyszłość miejskich inwestycji, na których tak bardzo zależy prezydentowi, zależała od „tak” lub „nie” wojewódzkiego konserwatora zabytków. Do tej pory prezydent milcząco przyjmował do wiadomości i realizacji polecenia konserwatora, ale w końcu nie wytrzymał. Idzie do wojewody po pomoc. „Czara goryczy” wylała się po ostatnich decyzjach konserwatora w sprawie badań archeologicznych na placu Jedności Słowiańskiej.
- Wojewódzki konserwator zabytków wydał nam warunki konserwatorskie dla tego placu, zgodnie z którymi znakomita pracownia architektoniczna przygotowała projekt, ale gdy przedłożyliśmy ten projekt konserwatorowi zabytków do zatwierdzenia, nagle okazało się, że trzeba przeprowadzić dodatkowe badania, które wstrzymują prace budowlane - wyjaśnia prezydent Grzymowicz.
- Nie jesteśmy przeciwko takim badaniom, nie zgadzamy się natomiast z metodami, które nie są jednoznaczne, które przeszkadzają nam w dotrzymywaniu terminów, w tym również w zakresie wywiązania się z umów na dofinansowanie inwestycji, podpisanych z marszałkiem województwa.Zdaniem prezydenta, w sprawie badań archeologicznych na placu Jedności Słowiańskiej zabrakło dobrej woli ze strony konserwatora zabytków. Można było bowiem równocześnie prowadzić badania archeologiczne i budowlane.
- Na dzisiaj takiej zgody nie mamy, ale chcemy, żeby została wydana - nie bez emocji mówi prezydent Grzymowicz.
- Bo z jednej strony wykonawca zamroził swoje środki finansowe kupując materiały niezbędne do wykonania zawartej z nami umowy, z drugiej strony nie może realizować zadania w terminach, do których dotrzymania jest zobowiązany umową. W końcu też wykonawca nie może otrzymywać od nas płatności. Jeżeli tak się będzie działo dalej, to w październiku okaże się, że prac nie można już prowadzić, bo jest zima, że znowu część miasta przez długie miesiące będzie rozkopana. A można by tego uniknąć, przy odrobinie życzliwości i kompetentnym działaniu ze strony pani konserwator. Tej życzliwości, niestety, brakuje.Plac Jedności Słowiańskiej to nie jedyna sprawa, która rzutuje na nienajlepsze stosunki między miastem a wojewódzkim konserwatorem zabytków. Inny z przykładów to skrzyżowanie ulic Armii Krajowej, Warszawskiej i Obrońców Tobruku.
-
Od lat wiadomo, że to skrzyżowanie trzeba zmodernizować, chociażby ze względu na brak prawo- i lewoskrętów upłynniających ruch na tym skrzyżowaniu - mówi prezydent.
- Od sześciu lat przygotowywaliśmy się do rozpoczęcia prac, m.in. ponosząc duże koszty na wykwaterowanie mieszkańców ze znajdujących się przy skrzyżowaniu budynków, które trzeba rozebrać. Nagle, gdy chcemy przejść do następnego etapu prac przy tym skrzyżowaniu, okazuje się, że pani konserwator nie pozwoli rozebrać budynków, bo zostały one wybudowane w latach dwudziestych lub trzydziestych minionego wieku. Wcześniej żadnych sygnałów od konserwatora w tej sprawie nie było. Teraz pani konserwator przymierza się do wpisania tych pustych już budynków do rejestru zabytków.Prezydent twierdzi też, że nie tylko Urząd Miasta ma problemy ze współpracą z podległym wojewodzie konserwatorem zabytków.
-
Takie same sygnały mamy od inwestorów prywatnych, od architektów, którzy projektują i uzyskują pozwolenia na budowę u nas w mieście. Po prostu, jest dużo przeszkadzania, a za mało pomocy - podsumowuje prezydent.
Zapytany wprost, czy jego celem jest doprowadzenie do zmiany na stanowisku wojewódzkiego konserwatora zabytków w Olsztynie, Piotr Grzymowicz zaprzecza.
-
To za daleko posunięte wnioski, ale na pewno nie będziemy godzić się z takim postępowaniem, jakie ma miejsce do tej pory w odniesieniu do różnych inwestycji - odpowiada. -
Oczekujemy przede wszystkim współdziałania wojewódzkiego konserwatora zabytków z naszymi służbami, z nami jako inwestorami, współdziałania i pomocy, o które bezskutecznie zabiegamy od dawna. Liczę, że spotkanie z wojewodą doprowadzi do takiej sytuacji, w której będziemy mogli normalnie działać i współdziałać - życzliwie, kompetentnie i zgodnie z literą prawa.