Bryg. Dariusz Przeradzki rozmawia z wojewodą
Marianem Podziewskim |
Więcej zdjęć »
„Zadymiło się” wokół brygadiera Dariusza Przeradzkiego, komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie. Ogień pod fotel komendanta podłożyli byli wysocy funkcjonariusze straży pożarnej: Grzegorz Kniefel, Józef Zajączkiewicz i Grzegorz Matczyński.
Dariusz Przeradzki, pracownik komórek kadrowych straży i działacz związkowy, został najważniejszym strażakiem w województwie, gdy wojewodą był Adam Supeł (PiS). Poprzednik Przeradzkiego - st. brygadier Józef Zajączkiewicz był komendantem wojewódzkim tylko kilka miesięcy, chociaż stanowisko również objął za czasów wojewody Supła. Odszedł na emeryturę bo, jak mówi, nie godził się z politycznymi naciskami wojewody, by dokonać głębokich zmian kadrowych w straży.
Z kolei poprzednikiem Zajączkiewicza był st. brygadier Grzegorz Kniefel, który po 13 latach służby na stanowisku komendanta wojewódzkiego straży pożarnej został wezwany przez Ludwika Dorna do MSWiA i tam nakłoniony do złożenia raportu o odejście na emeryturę. Do anegdot zaliczona chyba będzie rozmowa (?) Ludwika Dorna z Grzegorzem Kniefelem. „Krwawy Ludwik” miał stwierdzić, iż jego podwładny powinien się wstydzić, że zajmuje stanowisko komendanta od 13 lat. Dodać należy, że obecnie Grzegorz Kniefel jest członkiem koalicyjnej Platformy Obywatelskiej i radnym Sejmiku Województwa Warmińsko-Mazurskiego.
Trzeci z „podpalaczy” to brygadier w stanie spoczynku Grzegorz Matczyński, do stycznia tego roku komendant miejski PSP w Olsztynie. Stanowisko to zajmował od początku dekady lat dziewięćdziesiątych. Na emeryturę został wysłany przez Dariusza Przeradzkiego.
Na początku października br. Grzegorz Kniefel, Józef Zajączkiewicz i Grzegorz Matczyński zjednoczyli siły. Przygotowali list do ówczesnej wojewody Anny Szyszki z wnioskiem o odwołanie bryg. Dariusza Przeradzkiego. Lista zarzutów jest długa, bardzo długa. „
Z niepokojeniem i trwogą obserwujemy zmiany, które nastąpiły w ciągu ostatniego roku w Państwowej Straży Pożarnej na terenie województwa warmińsko-mazurskiego” - napisali sygnatariusze listu do wojewody. „
Odkąd polityka wtargnęła w struktury mundurowe, za pośrednictwem byłego wojewody Adama Supła, formacja PSP nie przeżywała takiej ingerencji w sprawy kadrowe. Gorliwym kontynuatorem tej operacji jest bryg. Dariusz Przeradzki. Drastycznymi metodami dokonuje wymiany funkcjonariuszy na kluczowych stanowiskach w skali całego województwa. Przecież wysoka pozycja tej służby była do niedawna zapisywana w statystykach i pamięci mieszkańców naszego województwa.(...) Po co te roszady? Komu i czemu mają służyć?”
List datowany 8.10.2007 r. trafił nie tylko do wojewody Anny Szyszki, ale również do lokalnych mediów (Gazety On-Line Olsztyn24 nie było w rozdzielniku). Tam trafił do... szuflad.
- Popełniliśmy błąd nie biorąc pod uwagę, że czas był gorący, przedwyborczy - mówi Grzegorz Matczyński. -
Ani my, ani adresaci naszego pisma nie chcieli, aby sprawa komendanta straży stała się elementem kampanii wyborczej. W tamtym czasie ustąpiliśmy. Ale nie całkowicie. Z takim samym wnioskiem wystąpiliśmy do nowego wojewody Mariana Podziewskiego.-
Potwierdzam, że wczoraj dotarł do mnie list byłych komendantów straży pożarnej - powiedział mi Marian Podziewski, tuż po zakończeniu spotkania z kierownikami administracji zespolonej. -
Nie odnoszę się jeszcze do tego listu dlatego, że chciałbym w tej sprawie spotkać się zarówno z komendantem straży, jak i z osobami, które ten list złożyły.-
Według mnie decyzja w sprawie odwołania Przeradzkiego już zapadła - powiedział jeden z działaczy NSZZ Solidarność.
- Kniefel mu nie odpuści. Szkoda, bo to dobry człowiek.-
Proszę wybaczyć, wiem o liście do wojewody, ale dzisiaj nie mogę o tym rozmawiać - powiedział brygadier Dariusz Przeradzki, po zakończeniu spotkania służb zespolonych. -
Spieszę się do Mrągowa na przekazanie tamtejszym strażakom wozu bojowego.Czy komendant Przeradzki zdoła ugasić ogień pod swoim fotelem? Trudno powiedzieć i we wróżkę nie zamierzam się bawić. Nie chcę również oceniać, która ze stron ma rację. Ale chcę zapytać ludzi władzy, polityków: czy nie czas przestać ogłupiać społeczeństwo twierdzeniami o apolityczności administracji rządowej?
Bo jeżeli apolityczność rozumiemy jako brak przynależności do partii politycznych, to się zgadzam. W tym rozumieniu strażacy, czy policjanci są apolityczni. Ale jedna z definicji polityki mówi, że to działania zmierzające do przejęcia, utrzymania i skonsumowania władzy! W tym znaczeniu ani jedna, ani druga ze służb mundurowych, a w szczególności ich szefowie, apolityczni nigdy nie byli. Zawsze realizowali politykę jakiejś partii pomagając jej „utrzymać i skonsumować” władzę.
Trudno wyobrazić sobie wysokiego urzędnika administracji rządowej, który nie „pomaga” partii rządzącej. Idąc dalej, trudno wyobrazić sobie partię rządzącą, która pozostawi w spokoju wysokiego urzędnika administracji rządowej, w tym straży pożarnej i policji, co do którego nie będzie miała pewności, że ten uczyni wszystko, by partia rządząca odniosła sukces.
Czy nie czas przyjąć zasadę, że wraz ze zmianą rządu do dyspozycji oddają się wszyscy kierownicy administracji zespolonej, a nie tylko wojewodowie? Będzie nowy rząd, nowy wojewoda, oceni takiego kierownika i skorzysta (albo nie) z jego usług. Unikniemy właściwego dla naszego kraju cyrku z szukaniem haków na „nie naszych” komendantów, wymuszeń decyzji (bo ci wszczniemy dyscyplinarkę), korupcji kadrowej (odejdziesz, to dostaniesz podwyżkę), czy w końcu podłych anonimów.
Tylko do takich zmian potrzeba trochę kultury - kultury politycznej i osobistej. A tych, niestety, w służbach mundurowych brakuje.
Z D J Ę C I A