Na świecie na ciągle nieuleczalne stwardnienie rozsiane (SM) choruje około 2,5 mln ludzi, w Polsce - około 60 tysięcy. Termin SM jest coraz powszechniej znany, ale objawy już nie. Jak twierdzą znawcy przedmiotu, nawet lekarze (poza specjalistami od neurologii) mają problemy z rozpoznaniem objawów tej choroby, a tym samym nie są w stanie właściwie pokierować leczeniem chorego. Wychodząc naprzeciw tym problemom, Polskie Towarzystwo Stwardnienia Rozsianego, wspólnie z jedną ze znanych firm farmaceutycznych, przygotowało kampanię edukacyjną pod hasłem „Mam SM”. Dzisiaj (29.04) kampania zawitała do Olsztyna, lokując swoich przedstawicieli w holu nowej filharmonii, gdzie - co ważne - ceremonię Białego Fartucha przechodzili studenci III roku Wydziału Nauk Medycznych UWM, przyszli lekarze.
- Korzystamy z okazji, aby studentom medycyny pokazać, z jakimi problemami zmagają się osoby chore na stwardnienie rozsiane - powiedziała nam Magdalena Romanowicz, uczestniczka kampanii „Mam SM”.
- To innowacyjna sytuacja. Studenci medycyny zdobywają na zajęciach doskonałą wiedzę teoretyczną o SM, ale nie są w stanie przełożyć jej na takie typowe dla chorych na stwardnienie rozsiane życiowe sytuacje. Przygotowaliśmy więc komputerową symulację, która pokazuje, z jakimi problemami borykają się osoby chore na tę chorobę. Nasza kampania ma pomóc studentom medycyny w edukacji.Jak stwierdziła nasza rozmówczyni, problemem dla osoby chorej na SM może być pokolorowanie obrazka, czy zwykły spacer po parku. Winne są temu zaburzenia układu nerwowego.
- Stwardnienie rozsiane polega na tym, że człowiek doskonale wiedząc, jak ma się zachować, jak żyć, jak mówić, nie może tego wszystkiego zrobić, bo jego system nerwowy został zaatakowany przez układ odpornościowy organizmu, w błędnym przekonaniu, że jest to ciało obce - wyjaśniła.
W ramach kampanii przygotowano aplikacje komputerowe, które doskonale pozwalały wczuć się w sytuację osoby chorej.
- Nasza symulacja, zawiera filmik wprowadzający, pokazujący główne objawy SM - objaśniła Magdalena Romanowicz.
- Potem jest 8 aplikacji pokazujących typowe objawy SM: dwa filmiki dotyczą zaburzeń wzroku, dwa słuchu, kolejne odnoszą się do zaburzeń równowagi, a dwa ostatnie dotyczą kontroli ruchu. Te symulacje pokazują nam cały problem ze stwardnieniem rozsianym.Jednym z pierwszych, którzy zapoznali się dziś z aplikacjami przygotowanymi w ramach kampanii „Mam SM”, był Łukasz Niemczuk, student ratownictwa na UWM w Olsztynie, ponadto członek grupy ratownictwa PCK w Olsztynie.
-
Jestem pod wielkim wrażeniem tego programu - powiedział nam, po zakończeniu pracy na komputerze.
- Dużo mówi się o stwardnieniu rozsianym, ale dopóki nie obejrzałem tej symulacji, nie miałem pojęcia o tym, w jak istotny sposób utrudnia ono życie człowiekowi. Symulacja pokazuje dokładnie zaburzenia wzroku, w zależności od rozwoju choroby, zaburzenia równowagi, czy zaburzenia świadomości. Muszę przyznać, że to jedna z lepiej przeprowadzonych akcji edukacyjnych. Przypadek sprawił, że się tu znalazłem, ale cieszę się z tego powodu.Filharmonię odwiedziła też Urszula Dutko, szefowa olsztyńskiego oddziału Polskiego Towarzystwa Stwardnienia Rozsianego, sama dotknięta SM, od lat poruszająca się na wózku inwalidzkim.
- Nie jestem współorganizatorem tego wydarzenia, co mi się bardzo nie podoba - powiedziała na początek naszej rozmowy, ale potem było już tylko dobrze o inicjatywie „Warszawy”.
- Cieszę się, że coś takiego jest, żeby ludzie mogli przyjść i zobaczyć na czym polega istota choroby.Pani Urszula przypomniała, że dotychczas starała się uzmysłowić zdrowym ludziom, jak czuje się osoba chora na SM, korzystając z mniej wyrafinowanych sposobów niż aplikacje komputerowe.
- Kiedyś próbowałam robić takie doświadczenia, że prosiłam, aby osoby nie znające choroby starały się chodzić po nadmuchanym do połowy materacu. To jest właśnie chód niepełnosprawnego ze stwardnieniem rozsianym. Albo proponowałam założenie grubej rękawicy i wzięcie do ręki jakiegoś przedmiotu. Można też zamazać szkiełka okularów i próbować coś przeczytać - opowiadała.
- A teraz zrobione jest to na komputerach, to jest fajne. Widziałam już te symulacje. Do młodych ludzi na pewno trafi coś takiego - dodała.
Zdaniem Urszuli Dutko, działalność edukacyjna na temat stwardnienia rozsianego, szczególnie w środowisku pracowników służby zdrowia jest potrzebna.
-
Często jest tak, że lekarze nie wiedzą, na czym polega istota choroby, nie wiedzą pielęgniarki, a one są najbliżej ludzi - powiedziała Urszula Dutko.
- Każda działalność uświadamiająca ludzi, na czym polega stwardnienie rozsiane jest więc potrzebna.
Z D J Ę C I A
F I L M Y