Poświąteczny wtorek A.D. 2011 jest ostatnim dniem lotów ratowniczych ostatniego w Polsce śmigłowca Mi-2. Ten ostatni helikopter w służbie ratowniczej doczekał końca swych dni w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym w Olsztynie. Dziś (26.04) zastąpił go nowoczesny Eurocopter EC135. Mi-2 pójdzie „na żyletki”. Na uroczystość oddania do użytku nowego śmigłowca przyjechali do Olsztyna m.in. wiceminister zdrowia Cezary Rzemek i dyrektor LPR Robert Gałązkowski. Na lotnisku w Dajtkach, gdzie swoją bazę ma LPR, pojawili się też m.in. wicewojewoda Jan Maścianica i prezydent Olsztyna Piotr Grzymowicz.
-
Śmigłowiec Mi-2, który w polskim Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym pełnił służbę przez 39 lat, nie spełniał wymogów określonych dla tego rodzaju sprzętu przez przepisy prawa lotniczego, przede wszystkim nie mógł latać w nocy - mówi Robert Gałązkowski, dyrektor LPR.
- Eurocopter daje takie możliwości, jest wyposażony bardzo bogato, nie tylko w nowoczesną awionikę, ale również w defibrylator, respirator, zestaw pomp infuzyjnych.Ustawę o wymianie śmigłowców w LPR Sejm przyjął w 2005 roku. Posłowie dali Ministrowi Zdrowia 5 lat na wprowadzenie nowych maszyn. Terminu nie udało się dotrzymać, głównie z powodu problemów z rozstrzygnięciem przetargu na śmigłowce. Umowę z konsorcium Eurocopter na dostawę 23 śmigłowców Ministerstwo Zdrowia podpisało dopiero w 2008 roku. Ostatnie dwie z zamówionych maszyn trafiły do pogotowia lotniczego w grudniu 2010 roku. Jak podkreśla dyrektor LPR, jednym z głównych problemów z „wdrożeniem” Eurocopterów do normalnej służby było szkolenie załóg.
-
Proszę pamiętać, że te maszyny obsługiwać mieli piloci, którzy mają po kilka tysięcy godzin za sterami Mi-2, gdzie chociażby przez cały czas lotu trzeba było trzymać drążek w rękach - wyjaśnia Robert Gałązkowski.
- Eurocopter ma autopilota, teoretycznie może więc lecieć sam, poza tym Mi-2 nie latały w nocy, teraz trzeba było pilotów nauczyć latania w ciemnościach. Stąd też poświęciliśmy wiele godzin na szkolenie załóg, ale tylko tą drogą mogliśmy wyeliminować ryzyko.
Możliwość latania w nocy na niewiele jednak przyda się w polskich warunkach. Eurocoptery, podobnie jak Mi-2, latać będą od godz. 7.00 do pół godziny przed zachodem słońca.
- Latanie w nocy jest bardzo niebezpieczne, do tej pory jedynie Niemcy i Norwegowie zdecydowali się na takie loty śmigłowców ratowniczych - informuje dyrektor Gałązkowski. -
Poza tym trzeba mieć gdzie zawieźć klienta, a my nie mamy przyszpitalnych lądowisk. W tej chwili pracujemy nad wyznaczeniem miejsc pod gminne lądowiska, skąd śmigłowiec odbierałby chorego z karetki i transportował do szpitala. Przy tych szpitalach trzeba jednak wybudować lądowiskaJak na razie olsztyński Eurocopter będzie stacjonował „pod chmurką” i w hangarze Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego, bowiem LPR w Olsztynie nie ma swojej bazy. Trwają rozmowy w tej sprawie. Problemy są dwa: brak nieruchomości i pieniądze.
- Proszę zrozumieć, że ja nie mogę inwestować dużych pieniędzy w obiekt, który nie jest własnością Lotniczego Pogotowia Ratunkowego - tłumaczy dyrektor Gałązkowski. Ten problem chyba uda się rozwiązać, bowiem Aeroklub Warmińsko-Mazurski deklaruje oddanie LPR-owi części swojego lotniska na Dajtkach. Pozostają więc pieniądze.
Baza dla Eurocoptera ma kosztować ok. 7 mln zł. LPR chce, żeby połowę tej kwoty wyłożyły samorządy. Nie wszyscy samorządowcy zapalili się jednak do tego pomysłu. Jak będzie - czas pokaże. Niezależnie jednak od rozwoju sytuacji, Eurocopter pozostanie w Olsztynie.
Z D J Ę C I A
F I L M Y