Po wczorajszej (20.04) porażce ze Stalą Mielec szczypiorniści Warmii Olsztyn teoretycznie powinni pożegnać się z marzeniami o medalu. Teoretycznie, bo działacze olsztyńskiego klubu protestują przeciwko nagannej ich zdaniem postawy sędziów.
Środowy pojedynek miał zadecydować, który z zespołów o finał Mistrzostw Polski zagra z obrońcą trofeum z Kielc. Innego wyjścia nie było, bo w rywalizacji toczącej się do dwóch wygranych po meczach w Mielcu i Olsztynie utrzymywał się remis. Nic więc dziwnego, że oba zespoły przystąpiły do meczu zdeterminowane i pełne wiary w końcowy sukces.
Po pierwszej połowie z podniesionymi głowami do szatni schodzili gospodarze. W ciągu 30 minut udało się im wypracować trzybramkową przewagę. Po drugiej połowie różnica ta wzrosła do czterech punktów, a bohaterem Stali okazał się Paweł Albin.
Zdaniem działaczy olsztyńskiego klubu mielecki zawodnik nie był jedyną osobą, której Stal powinna zawdzięczać wygraną i awans do półfinału. Olsztynianom nie podobała się praca sędziów. Kontrowersyjne decyzje, które zapadły pod koniec spotkania, miały utrudnić Warmii odrabianie strat. Chodzi m.in. o to, że przez kilkadziesiąt sekund olsztynianie powinni grać w przewadze dwóch zawodników. W rzeczywistości grali sześciu na pięciu, co praktycznie uniemożliwiło odrobienie kilkubramkowej straty.
Efekt protestu poznamy zapewne jeszcze przed świętami. Jeśli przyniesie upragniony przez Warmiaków efekt, dojdzie do powtórki trzeciego ćwierćfinału. W razie negatywnej decyzji piłkarskiej centrali olsztynianinie rozpoczną walkę o miejsca 5-8. Ich rywalem będzie wówczas Zagłębie Lubin.