(fot. archiwum)
Piłkarze OKS-u 1945 Olsztyn wrócili z Rzeszowa tylko z jednym punktem. Wczoraj (9.04) zremisowali z tamtejszą Stalą 1:1.
Trzy mecze w osiem dni. Tak w skrócie można opisać to, co ostatnio działo się w olsztyńskim zespole. Z resztą nie tylko w nim, bo systemem sobota-środa-sobota swoje spotkania musiała w minionym tygodniu rozegrać niemal cała grupa wschodnia II ligi. Do wczoraj olsztynianie mogli się pochwalić kompletem punktów zdobytych w futbolowym maratonie. 9 kwietnia czar prysł i to dopiero w ostatniej minucie meczu.
Tradycyjnie już to podopieczni Zbigniewa Kaczmarka pierwsi cieszyli się ze zdobycia bramki. Udało się to jednak dopiero w drugiej połowie sobotniego pojedynku. Tomasza Wietechę stojącego w bramce Stali, pokonał Paweł Alancewicz. Najskuteczniejszy wiosną zawodnik OKS-u popisał się precyzyjnym uderzeniem głową, które zaskoczyło golkipera gospodarzy. Olsztyński pomocnik tym samym powetował sobie nieudaną próbę pokonania Wietechy, zanotowaną... dwie minuty wcześniej.
Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się zasłużoną wygraną gości, padła wyrównująca bramka. Arbiter Marcin Woś uznał, że w polu karnym faulowany był Mateusz Jędryas. Do piłki ustawionej na jedenastym metrze podszedł Wojciech Reiman i pewnym strzałem pokonał Piotra Skibę. Stal w ten sposób uratowała punkt w meczu ze zdecydowanie lepiej prezentującym się zespołem. OKS miał natomiast szansę wygrać kolejny, piąty już w tej rundzie mecz. Mimo dobrej postawy sztuka ta się nie udała.
Mimo tylko jednego punktu OKS awansował na siódme miejsce w tabeli. W następnej kolejce zagra ze Zniczem Pruszków.