Szymon Hołownia w Książnicy Polskiej w Olsztynie
(fot. Adam Kamiński) |
Więcej zdjęć »
Czy o religii i Bogu można mówić bez zadęcia, pasjonująco, radośnie i nie na klęczkach? Okazuje się, że tak. Udowodnił to na spotkaniu w kawiarni w „Książnicy Polskiej” Szymon Hołownia, dziennikarz i publicysta, dyrektor programowy kanału Religia.tv oraz autor książki „Bóg - życie i twórczość”.
Takich tłumów, jakie przybyły na spotkanie z nim dziś (8.04) dawno już nie było. Zabrakło nawet miejsc stojących. Nikogo też nie trzeba było zachęcać do kupna jego najnowszej książki. Wiele osób kupowało też i inne pozycje m.in. „Monopol na zbawienie” (z grą planszową) i „Tabletki z krzyżykiem”.
Książki Szymona Hołowni od kilku lat cieszą się ogromnym powodzeniem, podobnie jak i programy telewizyjne. Choć jak wspomniał, nie myśli i nie chce uczestniczyć w „Tańcu z Gwiazdami”, nawet jeśli dostanie zaproszenie. To nie jego kategoria i sfera zainteresowań.
W czym tkwi sekret powodzenia i sukcesów Szymona? Wszak mówi i pisze o rzeczach mało marketingowych, bo religia, wiara i Bóg nie są sprawami zbytnio chodliwymi i łatwymi do sprzedania. Mimo to ludzie go słuchają z zapartym tchem. Tak było też na spotkaniu w „Książnicy”. Szymon Hołownia, choć to zaledwie 35-latek, to jednak imponuje wiedzą, elokwencją i umiejętnością przekazywania swych pasji. Nie kryje tego, że próbował być zakonnikiem, ale jak zauważa, dzięki Bogu nim nie został, za co powinno się odprawić odpowiednią mszę.
- Widocznie do czego innego zostałem stworzony - kwituje z humorem.
- Czym jest moja książka o Bogu. To w zasadzie biografia, jak wynika z tłumaczenia „bio” znaczy życie, a „graphia” - zapis, czyli jest to „zapis życia”. Starałem się pokazać Boga, jego wizerunki w ludzkiej świadomości. Oczywiście książka nie ma autoryzacji, bo i nie jest to pierwsza książka o Bogu. Napisałem, jak ja tego Boga widzę, jak go postrzegam. W czasie spotkania nie kryje swej fascynacji Bogiem i tego, że jest wierzący. Jednak z drugiej strony jego tezy mogą przyprawić o palpitację serca nie jedną dewotkę. Twierdzi, że w Polsce mamy kryzys religijności, a nie wiary. W raju to nie diabeł w postaci węża kusił Ewę, ale duch, który chciał zdegradować człowieka i zepchnąć z hierarchii o piętro niżej, do pozycji zwierzęcia. Uważa też, że niczym nie różnimy się od pierwszych chrześcijan, bo tak jak oni mamy w sobie karierowiczostwo, małostkowość, zawiść i ludzkie ograniczenia. Podobnie jak za czasów Chrystusa i jego następców przerabiamy teraz spory kompetencyjne, lustrację, walkę w relacji państwo-kościół, o władzę i tajnych współpracowników. Według Szymona problemem współczesnego chrześcijaństwa jest brak właściwej komunikacji.
-
Ludzie uwierzyli, że księża to pasterze i mogą na społeczeństwo-owce pokrzykiwać. Zanikły relacje, jeśli ich nie będzie, to wszystko się rozsypie. Jeśli nie ma komunikacji, to nie ma więzi - dodaje.
Zupełnym zaskoczeniem jest stwierdzenie, że nie trzeba się umartwiać i przyjmować wiary jako dopustu bożego. Wiara ma być radosnym poznawaniem Boga, który nie wymaga od nas katowania się, ofiar i umartwiania, dając nam jednocześnie maksimum wolnej woli i wymagając akceptacji (autoryzacji) na każde działanie, jakie nam zaproponuje. Stąd też biblii nie należy traktować jako przekazu historycznego, a czytać w całości jako dzieje boskiego objawienia.
W czasie spotkania nie zabrakło humorystycznych momentów. Szymon Hołownia często bywa zapraszany przez księży, zakonników i zgromadzenia religijne. Cenią jego poczucie humoru, lekkość języka, ogromną wiedzę i to, że wyraża swe sądy z ogromną kulturą. Przed spotkaniem z olsztynianami odwiedził studentów i księży w Hosianum. Bawił się z nimi w gry słowne, dyskutował, przybliżając tym samym, jak to określa marketing religijny. Wśród wielu pytań, jakie tam padły było i to, dlaczego na Wielkanoc maluje się jajka. Młody ksiądz odpowiedział mu, że są one nawiązaniem do tradycji i symbolem życia.
- Ale to przecież są gotowane jajka - stwierdził przekornie Szymon.
- No tak, ale to jest życie na gorąco - replikował ksiądz.
Anegdota wywołała salwy śmiechu. W podobnym tonie było całe spotkanie w Książnicy. Nie wszystkim może podobać się taki sposób ujmowania wiary i religii. Jak również stwierdzenie, że do spowiedzi nie chodzi się do pierwszego lepszego księdza.
-
Jak kupujemy samochód czy ubezpieczenie to kaprysimy, porównujemy, wybieramy. A przecież spowiedź to kwestia naszej duszy, osobowości... i tu oddajemy ją w pierwsze lepsze ręce, bez zastanowienia. To nie jest w porządku - argumentował.
Wieczór zakończył się podpisywaniem książek i osobistymi rozmowami z autorem. Szkoda, że czas tak szybko upłynął. Żałowali tego wszyscy obecni na spotkaniu z pisarzem.
Z D J Ę C I A