Miejskie służby podsumowują dotychczasowe działania podjęte zimą. Wbrew obawom, spokojnie było w schronisku dla bezdomnych, placówka dla zwierząt tymczasem przeżyła trudny czas.
Temperatury zbliżające się do 30 stopni poniżej zera zawsze wzbudzają niepokój służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo olsztynian. Podczas tegorocznego, zimowego sezonu kilka razy wskazania termometrów ocierały się o takie mrozy. Kilkanaście razy tygodniowo strażacy wyjeżdżali do wezwań związanych z tlenkiem węgla.
- To najczęściej wizyty w starszych osiedlach Olsztyna - tłumaczy mł. bryg. Andrzej Górzyński z Komendy Miejskiej PSP.
- Na przykład na Zatorzu w wielu mieszkaniach są przepływowe ogrzewacze wody, poza tym mieszkańcy dogrzewają się piecykami, a z wentylacji ulatnia się czad.Niskie temperatury stawiają na baczność strażników miejskich i pracowników Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Wszystkie koczowiska sprawdzaliśmy co najmniej dwa razy dziennie - tłumaczy komendant Straży Miejskiej w Olsztynie, Józef Kłosek.
- Zazwyczaj większość bezdomnych nie chce pomocy. Ci którzy godzą się na przewiezienie do schroniska, to przeważnie przyjezdni, którzy nie przesiąkli jeszcze olsztyńską atmosferą, nie poznali jeszcze miejscowych bezdomnych. Ci którzy chcą zostać w koczowisku tłumaczą, że mają dobre miejsce i boją się, że zajmie je ktoś inny. Mamy kilkanaście punktów, które regularnie sprawdzamy.Mimo wyjątkowych tej zimy mrozów, pracownicy olsztyńskiego schroniska dla bezdomnych przyznają, że było dość spokojnie.
- Pamiętam takie lata, że mieliśmy po ponad 200 klientów - mówi dyrektor placówki, Jadwiga Danilczyk. -
W tym roku ta liczba to ok. 150 osób na 106 miejsc, jakimi dysponujemy. Niezależnie jednak od zapotrzebowania, każdy, kto zgłosi się do schroniska, może liczyć na pomoc.Wyjątkowo trudna sytuacja panuje tymczasem w schronisku dla zwierząt. Tam przed zimą nie udało się skończyć remontu. Dodatkowe prace były niezbędne przy dachu głównego budynku. Według planów, modernizacja zakończy się po 20 maja.
- W tym budynku mamy 50 ogrzewanych boksów - tłumaczy dyrektor, Anna Barańska. -
Takich miejsc dla psów mieliśmy tylko 20, więc zwierzęta były upychane w biurze, w księgowości i tam, gdzie to tylko możliwe.Po tęgich mrozach teraz przyjdzie najtrudniejszy czas dla olsztyńskich drogowców.
-
Naszym największym wrogiem są częste przejścia temperatury przez „zero” - wyjaśnia dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg i Mostów, Paweł Jaszczuk.
- Podczas roztopów woda dostaje się w szczeliny w asfalcie, a podczas mrozów rozsadza od wewnątrz nawierzchnię.Dotychczas drogowcy zużyli ok. 2 tys. ton asfaltu na załatanie dziur w drogach. To na pewno nie koniec, bowiem już za kilka dni dodatnie temperatury w ciągu dnia, w nocy tymczasem mrozy.