(fot. archiwum)
393 dni czekali na zwycięstwo bez straty seta kibice Indykpolu AZS Olsztyn. Przełamanie nastąpiło w Kielcach w spotkaniu trzeciej kolejki drugiej fazy PlusLigi.
Siatkarze z Olsztyna do drugiej rundy rozgrywek przystąpili w dość trudnej sytuacji. Marny dorobek zgromadzony we wcześniejszych meczach sprawił, że AZS po pierwszej fazie zajmował ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Sytuacja pogorszyła się po pierwszych spotkaniach drugiej rundy. O ile porażka w Jastrzębiu z aktualnym jeszcze wicemistrzem kraju nie była niespodzianką, o tyle o przegranej z Pamapolem, w dodatku na własnym terenie, nie powinno być mowy. A jednak, pomimo wygrania pierwszych dwóch setów, podopieczni Gheorghe’a Cretu przegrali trzy kolejne i w arcyważnym meczu zdobyli jedynie punkt. Za to, co pokazali w spotkaniu z zespołem z Wielunia, otrzymali sporą porcję gwizdów z trybun hali Urania.
Dziś w Kielcach okazało się, że gwizdy najwyraźniej pomogły. AZS zagrał bez wątpienia najlepsze spotkanie w tym sezonie. W żadnym z setów nie pozwolił gospodarzom na zdobycie więcej niż 20 punktów. Każda z odsłon wyglądała z resztą bardzo podobnie. Na pierwszą przerwę techniczną goście schodzili z minimalną przewagą, którą powiększali z biegiem czasu. To pozwalało spokojnie dotrwać do końca seta. Co najważniejsze, obyło się bez nerwowych końcówek, w których olsztynianie zazwyczaj nie mają za wiele do powiedzenia.
Siatkarze z Olsztyna przywiozą do domu komplet punktów dzięki postawie całego zespołu. Tradycyjnie nie obyło się jednak bez indywidualnych wyróżnień. Tytuł MVP trafił do Piotra Haina. Warto jednak dodać, że prawdziwym katem kieleckich obrońców okazał się Marcel Gromadowski. Zdobył on aż 18 punktów. Dla porównania, najlepszy w Farcie był Xavier Kapfer. Francuz uzyskał 11 oczek.
Zwycięstwo pozwoliło olsztynianom zachować szansę na zajęcie wyższego niż ostatnie miejsce w ostatecznej klasyfikacji drugiej fazy. Do jej zakończenia pozostały trzy kolejki. W następnej AZS zagra w Uranii z Jastrzębskim Węglem.