(foto: www.azsolsztyn.deal.pl)
Nie udał się siatkarzom AZS-u Olsztyn powrót na krajowe boiska. W zaległym spotkaniu 7. kolejki Polskiej Ligi Siatkówki olsztynianie przegrali na wyjeździe z Resovią Rzeszów 1:3.
O takim debiucie na ławce trenerskiej zapewne nawet nie śnił Andrzej Kowal, nowy szkoleniowiec rzeszowian. Być może także nowy nabytek Resovii, Dawid Gunia nie sądził, iż z taką łatwością będzie ogrywał reprezentantów Polski, grających w AZS-ie. W zwycięstwo swoich pupili wierzyli za to gorąco licznie zgromadzeni w rzeszowskiej hali kibice gospodarzy.
Wierzyli, lecz ich wiara na pewno zmalała po pierwszym secie, w którym olsztynianie bez większych problemów rozprawili się z Resovią. Choć spotkanie rozpoczęło się od asa serwisowego zawodnika gospodarzy Piotra Łuki, olsztynianie dość szybko zdobyli pewną przewagę. Co prawda, początkowo nie odzwierciedlała się ona w wyniku, gdyż jeszcze na pierwszą przerwę techniczną Resovia schodziła z jednopunktowym prowadzeniem, lecz zaraz potem AZS odskoczył gospodarzom aż na siedem punktów! Dobrą grą popisywali się m.in. olsztyńscy cudzoziemcy, Bjoern Andrae oraz Sinan Tanik. Oboje zdobyli w pierwszym secie punkty bezpośrednio z zagrywki. Przy stanie 20:12 było już jasne, kto po pierwszej odsłonie spotkania będzie w lepszych nastrojach. Ostatecznie AZS zwyciężył 25:17.
Pierwszy punkt w drugim secie dla odmiany zdobyli goście. Jednak tuż potem rzeszowianie uzyskali cztery oczka pod rząd, przez co trener AZS-u Ireneusz Mazur poprosił o czas. Na wiele to się jednak nie zdało, bowiem zespół Resovii spokojnie kontrolował grę i stopniowo powiększał przewagę. Na pierwszą przerwę techniczną podopieczni trenera Kowala schodzili z czteropunktową przewagą. W pewnym momencie na tablicy wyników pojawił się już nawet rezultat 10:5, lecz po chwili dystans do rywala zniwelowali goście środowego pojedynku. Tuż przed drugą przerwą techniczną swój serwis zepsuł Grzegorz Szymański, przez co Resovia powoli oddalała się ku zwycięstwu w drugiej partii. Na krótko przed końcem seta AZS zbliżył się jeszcze raz do rywali. Nie wystarczyło to jednak aby wygrać kolejną partię i w końcowym efekcie rzeszowianie zwyciężyli 25:22.
Trzecia odsłona pojedynku rozpoczęła się nie najgorzej dla olsztynian. Po dwóch akcjach siatkarze trenera Mazura prowadzili 2:0. Niestety przeciwnicy szybko doprowadzili do wyrównania. AZS dotrzymywał kroku gospodarzom mniej więcej do połowy seta. Tuż po drugiej przerwie technicznej popis swoich umiejętności dał były zawodnik AZS-u Paweł Papke, który w odstępie kilku sekund zdobył dwa punkty bezpośrednio z zagrywki. Przy rezultacie 20:15 dla gospodarzy, w swoje siły co raz mniej wierzyli olsztynianie. Na ich nieszczęście trzeci set zakończył się wynikiem 25:19 dla Resovii.
W ostatniej, jak się później okazało partii pojedynku górą ponownie byli rzeszowianie. Co więcej zespół Ireneusza Mazura w czwartym secie ani razu nie objął prowadzenia. Znakomita gra debiutanta Gunii oraz zawodników spoza naszej granicy, Aleksandra Mitrovića i Ihosvany Hernandeza pozwoliły wygrać Resovii 25:17. Jednak w największym stopniu do zwycięstwa gospodarzy przyczyniła się gra Krzysztofa Ignaczka, uznanego najlepszym zawodnikiem spotkania oraz słaba postawa zespołu olsztyńskiego, który w środowy wieczór nie mógł się odnaleźć bo blisko miesięcznej przerwie w rozgrywkach.
******
Resovia Rzeszów - Mlekpol AZS Olsztyn 3:1 (17:25, 25:22, 25:19, 25:17)