Bez zapowiadanego przez prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza wyjazdu furmanek do Warszawy chyba się nie obejdzie. Rozmowy miejscowych działaczy Platformy Obywatelskiej (marszałek Jacek Protas, senator Ryszard Górecki i poseł Janusz Cichoń) z ministrem Cezarym Grabarczykiem przyniosły tylko kolejne obietnice, że pieniądze na budowę południowej obwodnicy Olsztyna będą „poszukiwane”. Niewiele dają również zainspirowane przez ratusz akcje zbierania podpisów pod listem protestacyjnym prezydenta miasta do Ministra Infrastruktury (do tej pory umieszczony na stronie internetowej Urzędu Miasta list podpisały zaledwie 5102 osoby) oraz wysyłania prześmiewczych kartek ze świątecznymi życzeniami do tegoż ministra. Szacujemy, że z tej formy protestu przeciwko decyzji rządu spychającej budowę olsztyńskiej obwodnicy na dalszy plan skorzystało zaledwie kilkadziesiąt osób.
Nie ma więc wśród olsztynian determinacji w walce o likwidację tzw. wykluczenia komunikacyjnego miasta i regionu. Widzi to Ministerstwo Infrastruktury i twardo obstaje przy swoim: zbudujemy obwodnicę, jak będą pieniądze. Ale z drugiej strony ministerstwo nie pozostawia większych złudzeń - w najbliższych latach budżetu państwa nie będzie stać na sfinansowanie przedsięwzięcia.
Skąd o tym wiemy? Z e-maila rozesłanego przez zastępcę dyrektora Departamentu Dróg i Autostrad Ministerstwa Infrastruktury Agnieszkę Krupę „wg rozdzielnika”, do tych kilkudziesięciu olsztynian, którzy uwierzyli w siłę jedności mieszkańców grodu nad Łyną i wysłali do Ministra Infrastruktury kartki świąteczne z życzeniami wszystkiego co... najgorsze! Taki e-mail ze stanowiskiem ministerstwa dotarł do adresatów wczoraj (10.11).
Elektroniczny list ministerstwa zaczyna się bardzo uprzejmie i obiecująco: „
W nawiązaniu do uwag przekazywanych w ramach konsultacji Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2011-2015, w sprawie budowy obwodnicy Olsztyna, Ministerstwo Infrastruktury uprzejmie informuje, że budowa postulowanej obwodnicy została ujęta w ramach ww. Programu pod poz. nr 96 w załączniku nr 2.”. Pięknie? Otóż nie, bo wiedzieć trzeba, że do tej pory budowa obwodnicy Olsztyna znajdowała się w załączniku nr 1, który dawał gwarancje budowy drogi w najbliższym czasie. Przesunięcie obwodnicy do załącznika nr 2 oznacza umieszczenie jej w tzw. poczekalni na wolne środki budżetowe. A tych, jak nietrudno się domyślić, w najbliższych latach raczej nie będzie! I tak oto kulturalnie ministerstwo pozbawia nas złudzeń.
Dalej pani dyrektor departamentu Agnieszka Krupa stara się usprawiedliwiać i uspokajać, pisząc m.in. co następuje:
„... zakres rzeczowy zawarty w projekcie Programu został dostosowany do aktualnych możliwości finansowych państwa i opiera się na trzech dokumentach: 1) Wieloletnim Planie Finansowym Państwa na lata 2011-2013, 2) Ustawie budżetowej na rok 2011, która w załączniku nr 11 wskazuje limity wydatków zarówno budżetu państwa jak i Krajowego Funduszu Drogowego na zadania drogowe, 3) Uchwale Rady Ministrów z dnia 19 października w sprawie niektórych działań związanych z realizacją programu wieloletniego pod nazwą „Program Budowy Dróg Krajowych na lata 2008-2012”. W przypadku zmiany limitów określonych w ww. dokumentach odpowiedniej zmianie ulegnie też zakres rzeczowy Programu.”. I to wszystko, co do powiedzenia w sprawie budowy obwodnicy Olsztyna ma Ministerstwo Infrastruktury. Urzędnicy nie starają się nawet „zapewnić”, że w przypadku znalezienia rezerw finansowych, budowa obwodnicy stolicy Warmii i Mazur będzie realizowana w pierwszej kolejności.
Gdy zawiodły rozmowy polityczne, gdy nie wykorzystaliśmy szansy pokazania siły głosu 180-tysięcznej społeczności przez podpisanie protestu przeciwko wstrzymaniu finansowania budowy obwodnicy, gdy nie zasypaliśmy skrzynek pocztowych i e-mailowych Ministerstwa Infrastruktury „świątecznymi” kartkami, co nam pozostaje? Furmanki!? Jest to jakiś pomysł, tylko jak nieoficjalnie się dowiedzieliśmy, nie wszyscy „możni” stolicy Warmii i Mazur chcą być furmanami! Żegnaj więc obwodnico...