„Z okien autobusu widać tęczę, z okna samochodu tylko trzy kolory” - ten napis na rufie autobusu MPK w Olsztynie zachęca do korzystania z usług tej firmy kierowców przedzierających się samochodem przez zakorkowany Olsztyn. I skłania ich do małej refleksji.
O jakże chętnie przesiadłbym się do autobusu, który zawiózłby mnie na miejsce szybko i sprawnie. I żeby jeszcze, w razie przesiadki, był skomunikowany z innym, który pojawiłby się za chwilę i dowiózł tam gdzie potrzebuję...
Ech, miło pomarzyć, kiedy czas ku temu. Teraz, kiedy siedzę sobie wieczorem przy komputerze, mogę popuścić wodze fantazji. Bo rano pewnie znowu zostawię samochód gdzieś po drodze. Kiedy już nie będzie mi się chciało dalej sterczeć w korku na nieodśnieżonych ulicach po prostu wysiądę i pójdę dalej piechotą. W końcu centrum nie jest aż tak rozległe i nawet brnąc w śniegu można w pół godziny dojść w zasadzie wszędzie. No bo z nie będę przecież szukał szczęścia na przystanku autobusowym. Z powodów, o których za chwilę.
Każdego dnia obserwujemy na ulicach miasta marnotrawstwo energii jakie bez wątpienia stwarza samochód z jedną osobą na pokładzie. Tyle benzyny ile zużyje ten jeden samochód na odcinku powiedzmy pięciu kilometrów, autobusowi wystarczyłoby do przewiezienia kilkudziesięciu pasażerów na odcinku na przykład kilometra. Jeżeli wśród tych pasażerów będzie wielu kierowców, którzy zdecydowali się nie jechać samochodem osobowym, to kilkadziesiąt samochodów mniej wyjedzie na ulice miasta zmniejszając korki oraz wpływając na poprawę stanu powietrza w mieście. Nie bez kozery kolejny napis zachęcający do przesiadki do autobusu komunikacji miejskiej głosi: „Przesiądź się do autobusu, w ten sposób oszczędzasz środowisko”.
A gdyby jeszcze wprowadzić bilety całodniowe, tygodniowe i dalej miesięczne w rozsądnej cenie i kupowane ot tak, po prostu, bez konieczności legitymowania się w kiosku MPK. Miałem okazję korzystać z takich biletów w kilku miastach na świecie. Czasem potrzebne było zdjęcie, ale przeważnie po prostu kupowało się bilet ważny w określonej strefie w określonym czasie od momentu skasowania i... już. Nikt nie oczekiwał ode mnie jeszcze wylegitymowania się w kiosku. No właśnie, kupując bilet miesięczny w kiosku MPK w Olsztynie muszę być petentem, który legitymuje się przed Panią Kioskarką. W jakim celu?
Dwadzieścia lat temu mieszkanka Zurychu opowiadała mi, że nie opłacało jej się wyciągać samochodu z garażu, ponieważ wszędzie można było szybko i na czas dojechać komunikacją miejską. Dzięki temu miasto było wolne od korków samochodowych, a większość samochodów osobowych widzianych w centrum miało rejestrację spoza Zurychu.
W dzisiejszym Olsztynie problemy zaczynają się już w momencie wsiadania do autobusu komunikacji miejskiej. Biegnę oto co sił w nogach do pojazdu stojącego na przystanku i macham do kierowcy. Ale ten zamknął już drzwi. A kiedy dopadam zziajany do przedniego wejścia, „władca autobusu” kręci tylko głową odmownie i odjeżdża.
„Przecież nie będę stał godzinę na przystanku” - odparł rezolutnie znajomy kierowca MPK, kiedy spytałem go, dlaczego tak postępują niektórzy jego koledzy. I na nic zdały się uwagi innych uczestników tej rozmowy, że przecież miejski autobus jest od wożenia ludzi. Nasz rozmówca stwierdził stanowczo, że on swój rozkład ma i musi się go trzymać, bo inaczej firma go rozliczy.
No to może firma mogłaby jednak uwzględnić fakt, że autobusy komunikacji miejskiej są jednak bardziej od wożenia ludzi niż od tak rygorystycznego przestrzegania rozkładu jazdy? I że zabranie z przystanku pasażera, który pojawił się już po zamknięciu drzwi autobusu, jest jak najbardziej zgodne z misją przedsiębiorstwa użyteczności publicznej, utrzymywanego z publicznych pieniędzy?! No bo chyba nie chodzi tu o okazanie tej odrobiny władzy, jaką wciskający guzik zamknięcia drzwi kierowca ma nad chcącym przejść przez te drzwi pasażerem?
W Zurychu już dwadzieścia lat temu nie opłacało się wyjeżdżać samochodem do centrum miasta. Niech przestanie opłacać się także we współczesnym Olsztynie. Chętnie pokontempluję tęczę mającą związek z autobusem. Pod warunkiem, że nie będzie to tęcza w chmurze spalin pojazdu, który właśnie odjechał zamknąwszy mi drzwi przed nosem. Co dedykuję miejskim rajcom rozpoczętej właśnie nowej kadencji.