Wieluń, olsztyńscy siatkarze zdobyli punkty w rozgrywkach PlusLigi. Po momentami niezwykle emocjonującym meczu ulegli jednak faworyzowanej ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle 2:3 (-27, 21, 19, -15, 8).
Pierwsza partia zaskakująco toczyła się pod dyktando gospodarzy. Przyjmujący ZAKSY Tine Urnaut szybko zepsuł trzy ataki i było 6:2 dla Akademików. To oni prowadzili grę i byli niezwykle zdeterminowani, aby w końcu przełamać niemoc. Na każdą z przerw technicznych podopieczni Gheogrhe Cretu schodzili z trzypunktowym prowadzeniem, ale błyskawicznie po wznowieniu gry ta przewaga była niwelowana. Przy stanie 21:17 olsztynianie stanęli - m.in. Samuel Tuia nie skończył trzech piłek i zrobił się remis. Goście drugi raz w tej partii wyszli na prowadzenie dopiero przy stanie 25:24 (wcześniej prowadzili... 1:0), jednak to olsztynianie cieszyli się z zwycięstwa (29:27).
Kolejny set to znów wyrównana gra. Żadnej z ekip nie udało się uzyskać większej, niż dwupunktowa, przewagi. Ciężar gry wziął na siebie w ekipie z Opolszczyzny atakujący Jakub Jarosz, wśród olsztynian dobrze spisywał się Tuia. Wszystko dobrze wyglądało do stanu 21:21. Wówczas w niewytłumaczalny sposób gospodarze stanęli, a przyjezdni bezwzględnie ich wypunktowali (21:25).
W kolejnych partiach emocji było znacznie mnie. Trzeci set, to bezproblemowe zwycięstwo gości 25:19. Ich przewaga nawet przez moment nie była zagrożona. Gdy po zagrywce Pawła Zagumnego Tomasz Tomczyk popełnił prosty błąd, ZAKSA prowadziła już 20:13. Olsztynianom nie pomogły nawet dwa skuteczne bloki z rzędu.
Ten wynik wyraźnie podrażnił gospodarzy. W czwartym secie można było odnieść wrażenie, że gra tylko jeden zespół. Doskonale w bloku grał Paweł Siezieniewski, wspierany to przez młodego Piotra Haina, to przez Dawida Gunię. Świetnie nad siatką fruwał Marcel Gromadowski, raz po raz przebijając się przez blok kędzierzynian. Stąd 10-punktowe zwycięstwo gospodarzy.
Niestety, tie-break miał tylko jednego aktora. Olsztynianie nie byli w stanie zatrzymać wybranego później na gracza meczu Jarosza. Poza tym sami wydatnie pomogli przyjezdnym wygrać decydującą partię (8:15), oddając im cztery punkty po błędach przy zagrywce.
Następnym rywalem ciągle zamykających tabelę olsztynian będzie Tytan AZS Częstochowa. Mecz zostanie rozgrany na wyjeździe.
**********
DWUGŁOS KAPITANÓW:Michał Ruciak (ZAKSA Kędzierzyn-Koźle):
Przyjechaliśmy z takim nastawieniem, żeby w końcu przestać grać tie-breaki. Jest tak, że niemal od początku sezonu gramy po pięć setów. W tym spotkaniu nie ustrzegliśmy się od przestojów. Przydarzyło nam się za dużo błędów na zagrywce, i to seriami. Czasami zagrywaliśmy zbyt lekko, co potrafił wykorzystać rywal. Tymczasem w wygranych partiach wszystko nam wychodziło.Paweł Siezieniewski (Indykpol AZS UWM Olsztyn):
Jesteśmy trochę bardziej zadowoleni, niż po ostatnich meczach. Niemniej pozostaje także niedosyt. Cieszymy się z kilku rzeczy - przede wszystkim z punktu z takim rywalem, jak ZAKSA oraz z poprawy naszej gry. Szkoda drugiego seta, bo prowadziliśmy wyrównaną walkę, ale w jednym ustawieniu uciekło nam zwycięstwo. Żałujemy też tie-breaka, bo wydaje mi się, że oddaliśmy go zbyt łatwo.
Z D J Ę C I A