Idzie Pani Zima
Dopiero co na ulicach Olsztyna pojawił się pierwszy tej zimy śnieg, a już za kilkadziesiąt godzin czekają nas kilkunastostopniowe mrozy. Niewykluczone, że w środę nad ranem temperatura spadnie poniżej -20 stopni.
Zima zawitała do nas w nocy ze środy na czwartek. Pierwsze opady śniegu nie były gwałtowne, trawniki przykryła jedynie delikatna warstwa białego puchu. Śnieg się jednak utrzymał, bo przy gruncie temperatura nie wzrastała powyżej zera.
Ponownie śnieg zaczął padać w nocy z sobotę na niedzielę. Tym razem stolicę Warmii przykryła około pięciocentymetrowa warstwa śniegu. Do tego doszedł mróz, który utrzymywał się przez cały weekend, także w ciągu dnia.
To jednak dopiero początek zimy. Opady śniegu co prawda pojawiły się dosyć późno, bo nierzadko sporo śniegu spada na Polskę już na początku listopada. Z kilkunastostopniowym mrozem Polacy zmagają się jednak zazwyczaj w styczniu i lutym, przeciętnie co kilka lat także w drugiej połowie grudnia. Tym razem będzie jednak inaczej, bo temperatura poniżej -10 stopni spadnie jeszcze w listopadzie.
Jeszcze jutro będzie nie najgorzej. W ciągu dnia ok. -6 stopni. W nocy będzie już kilka stopni mniej, a we wtorek temperatura raczej nie przekroczy -10 stopni. Kulminacja siarczystych mrozów nadejdzie w środę, kiedy rano lokalnie termometry pokażą -20 stopni, a miejscami będzie jeszcze zimniej.
Lodowaty ma być cały pierwszy dzień grudnia. Temperatura zacznie wzrastać w czwartek, ale noc będzie jeszcze zimna. Większe mrozy ustąpią pod koniec tygodnia, a pod koniec pierwszej dekady grudnia najprawdopodobniej pojawi się odwilż.
Siarczyste mrozy to nie wszystko. Już dzisiejszej nocy może solidnie popadać. Poniedziałek ma upłynąć pod znakiem obfitych opadów śniegu, lokalnie może spaść do 20 cm białego puchu. Opady nieco ustąpią, gdy temperatura spadnie poniżej -10 stopni.
Warto jeszcze dodać, że przed rokiem pierwsze tak duże mrozy pojawiły się w kraju tuż przed Bożym Narodzeniem. Same święta nie przebiegały jednak w zimowej scenerii. Oby tym razem pogoda dopisała i nie zaserwowała nam pod koniec grudnia listopadowej aury, co w ostatnich latach bywało już tradycją.