Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Olsztyn24
03:39 22 listopada 2024 Imieniny: Cecylii, Stefana
YouTube
Facebook

szukaj

Newsroom24 Sprawy społeczne
waclawbr | 2010-11-25 17:51 | Rozmiar tekstu: A A A

Przedwojenny materiał też kruszeje

Olsztyn24
Alina Zienkiewicz kierowała ZIW w Olsztynie prawie 30 lat | Więcej zdjęć »

Dziewięćdziesiąt dwa lata życia, prawie trzydzieści lat aktywnej działalności społecznej. To tylko dwa z licznych „parametrów” charakteryzujących Alinę Zienkiewicz, która dziś (25.11) zawiesiła pełnienie funkcji prezesa Zarządu Okręgowego Związku Inwalidów Wojennych w Olsztynie.

- Odchodzę z tej funkcji już od trzech lat, ale zawsze słyszałam: „Jeszcze do wiosny, pani prezes, do wiosny...” - mówi Alina Zienkiewicz. - I minęły już trzy wiosny, a ja nie mogę odejść. Ale teraz już muszę, mam już 92 lata i tracę wzrok. Jest mi więc ciężko dalej pełnić funkcję prezesa związku, chociaż jestem z „przedwojennego materiału”.

Swoją decyzję pani prezes ogłosiła podczas dzisiejszego posiedzenia Zarządu Okręgowego Związku Inwalidów Wojennych. Nie zrzekła się całkowicie funkcji, bo w sądzie czeka na zatwierdzenie nowy statut związku, którego jest współautorem, a kolejne wybory władz związku dopiero za kilka miesięcy. Do tego czasu zarządem okręgowym faktycznie kierował będzie Bolesław Wolski.

To, że Anna Zienkiewicz podejmie dziś tak ważną nie tylko dla niej decyzję, było tajemnicą Poliszynela. Dlatego na posiedzenie zarządu przyjechali przedstawiciele związku z różnych miast w województwie, przedstawiciele organizacji kombatanckich i emeryckich. Przyszła również Joanna Wańkowska-Sobiesiak, zastępca dyrektora Gabinetu Wojewody, autorka książki o Alinie Zienkiewicz. Były podziękowania, życzenia, kwiaty i upominki.
R E K L A M A
- Pani Alina kiedyś powiedziała mi, że największym bohaterstwem jest żyć i pomagać innym - powiedziała dyrektor Wańkowska-Sobiesiak. - Myślę, że Pani Alina tę maksymę spełniła w 100 procentach. Życie pani Aliny i jej rodziny, to prawdziwy podręcznik historii Polski, z którego powinny uczyć się młode pokolenia. To jest historia ostatnich lat Polski w pigułce. To są powstania, to są Legiony, to jest AK, to jest Katyń, to są wszystkie wydarzenia, których doświadczała Polska. To wszystko również pani Alina ma za sobą. I my powinniśmy o tym pamiętać.

Alina Zienkiewicz pochodzi z Suwalszczyzny, z rodziny ziemiańskiej. Właśnie w Suwałkach była aresztowana przez gestapo. Przez obóz w Działdowie trafiła do obozu koncentracyjnego Ravensbrück. Cudem przeżyła, bo tuż przed wyzwoleniem obozu trafiła do tzw. baraku tyfusowego, skąd nikt nie wychodził żywy. Gdy szwedzki Czerwony Krzyż wywoził żyjące jeszcze więźniarki do Szwecji, niektóre z nich oderwały deski z okna „baraku tyfusowego”, wyciągnęły ważącą zaledwie 37 kilogramów Annę Zienkiewicz i wsadziły do transportu do Szwecji. To było 25 kwietnia 1945 roku.

W szwedzkim szpitalu ponad miesiąc leżała „bez ducha”. W szpitalu zastał ją koniec wojny. Gdy wyzdrowiała, wróciła na Suwalszczyznę. Chociaż miała załatwioną pracę w Kuratorium Oświaty w Białymstoku, przyjechała do Olsztyna. Chciała być prawnikiem, a w Olsztynie uniwersytet z Torunia uruchomił studia prawnicze. Niestety, były to studia dzienne, więc okazało się, że wbrew temu, co początkowo zamierzała, musi na stałe przenieść się do Olsztyna.

Po skończeniu studiów została sędzią. Była m.in. przewodniczącą wydziału karno-rewizyjnego sądu wojewódzkiego. Zmiana przepisów zmusiła ją do rezygnacji z pracy w sądzie.

- Mąż był adwokatem, ja sędzią - mówi Alina Zienkiewicz. - W życie weszły przepisy, które zakazywały takich powiązań. Trzy dni kłóciliśmy się z mężem, kto ma zrezygnować z zawodu. W końcu zrezygnowałam ja.

Po pracy w sądzie były inne zaszczytne stanowiska. 10 lat kierowania Państwową Inspekcją Handlową w Olsztynie (jako jedyna kobieta w Polsce), potem dyrektorowanie w banku PKO. W końcu emerytura. Zajmowanie się wyłącznie „domowym ogniskiem” nie leżało w naturze pani Aliny. Zgłoszono jej kandydaturę na prezesa Związku Inwalidów Wojennych w Olsztynie.

- To było w lutym 1981 roku - wspomina Alina Zienkiewicz. - Moją kandydaturę zgłoszono podczas zjazdu „z sali”. To wcześniej nigdy się nie zdarzyło. No i zostałam wybrana nie tylko na tamtą, ale i na wiele innych kadencji. Bo po pierwszej mojej kadencji nie miałam już konkurentów.

- W wypełnianie swojej funkcji byłam zaangażowana całym sercem - wyjaśnia tajemnice swoich sukcesów wyborczych pani Alina. - Pracowałam po to, by związek działał aktywnie. Były okresy bardzo dużej aktywności związku. Ludzie byli bardzo zaangażowani, nie tracili czasu. A mną zawsze kierowała myśl, że ja jestem winna pomoc innym osobom, bo mnie też kiedyś ktoś udzielił pomocy - w obozie koncentracyjnym, potem w życiu prywatnym. Od ludzi doznałam dużo pomocy. Żałuję, że zdrowie nie pozwala mi nadal tak aktywnie poświęcać się innym.

Z D J Ę C I A
F I L M Y
REKLAMA W OLSZTYN24ico
Pogodynka
Telemagazyn
R E K L A M A
banner
Filmy wideo do artykułu
image galeria
Podziękowania dla Aliny Zienkiewicz
25-11-2010
Najnowsze artykuły
Polecane wideo
Najczęściej czytane
Najnowsze galerie
Copyright by Agencja Reklamowo Informacyjna Olsztyn 24. Wszelkie prawa zastrzeżone.