Kilkudziesięciu artystów, ludzi kultury, samorządowców, przedstawicieli duchowieństwa, przyjęło zaproszenie wojewody warmińsko-mazurskiego, Mariana Podziewskiego, do udziału w III Forum Kultury Regionu Warmii i Mazur. Forum odbyło się dzisiaj (28.10) w Olsztynie, pod hasłem „...są solą tej ziemi”. W 20. rocznicę powstania samorządu w Polsce, forum miało być próbą zbilansowania 20. lat kultury w samorządach.
Zaproszenie wojewody do udziału w forum przyjęli m.in. kompozytor Jerzy Satanowski, reżyser Jerzy Skolimowski i aktorzy: Sonia Bohosiewicz i Piotr Szwedes. Przyszli też artyści i twórcy, którzy z Warmią i Mazurami są od lat związani na stałe, tu mieszkają, pracują i tworzą.
W imieniu organizatora forum - wojewody Mariana Podziewskiego, który w sposób dość niespodziewany właśnie na dzisiaj został zaproszony do Warszawy na spotkanie wojewodów, olsztyńskie spotkanie otworzył wicewojewoda Jan Maścianica.
- Nasze forum odbywa się w gorącym okresie przedwyborczym, ale naszą intencją było umożliwienie państwu spotkania i dyskusji, dotykającej żywotnych problemów środowiska, relacji między środowiskiem kultury a administracją publiczną, w tym samorządową w roku jubileuszu samorządów - powiedział wicewojewoda. -
Liczę, że III Forum Kultury Regionu Warmii i Mazur będzie do tego znakomitą okazją. Mam nadzieję, że spotkanie będzie też okazją do odnowienia kontaktów, wspomnień, a także podzielenia się refleksjami.
Bohaterami pierwszej części forum były osoby szczególnie zasłużone dla warmińsko-mazurskiej kultury, których twórczość i praca została nagrodzona przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Na wniosek wojewody minister przyznał Brązowy Medal „Zasłużony Kulturze - Gloria Artis” Januszowi Wierzyńskiemu, artyście plastykowi z Olsztyna oraz Odznaki Zasłużony dla Kultury Polskiej Krystynie Rutkowskiej, wieloletniemu dyrektorowi Biura Wystaw Artystycznych w Olsztynie i księdzu Witoldowi Twardzikowi, proboszczowi Parafii Ewangelicko-Augsburskiej w Pasymiu. Odznaczenia w imieniu ministra wręczył wicewojewoda Jan Maścianica.
Brązowy Medal Zasłużony Kulturze Gloria Artis otrzymał też Artur Milian, profesor sztuk muzycznych. To odznaczenie minister przyznał na wniosek marszałka województwa warmińsko-mazurskiego, a wręczyła je wicemarszałek województwa Urszula Pasławska.
Przeprowadzenie zasadniczej części spotkania, czyli debaty pod hasłem „20 lat kultury w samorządach - próba bilansu” organizatorzy powierzyli Jackowi Nowińskiemu, dyrektorowi Biblioteki Elbląskiej, menedżerowi i badaczowi instytucji kultury.
-
Egalitarna w założeniu kultura PRL-u pozostawiła po sobie potężną sieć instytucji kultury w miastach, miasteczkach, wsiach, gminach - powiedział Nowiński. -
Podczas rzeczywistej rewolucji samorządowej w roku 90. instytucje kultury zostały przekazane samorządom, z czego znaczna część znikła jeszcze tego samego roku. Rok 91, to ustawa o prowadzeniu i organizowaniu działalności kulturalnej, która dzisiaj „trąci myszką”. - Dzisiejsze instytucje kultury to proste powtórzenie sieci, którą stworzył nam ideolog Wiesław i towarzysz Gomułka - mówił dalej Nowiński, wprowadzając do dyskusji.
- Od 20. lat nie odbyła się żadna poważna debata, jakie instytucje, w jakim kształcie powinny funkcjonować, edukować kulturalnie, wspierać twórczość, tę twórczość animować i zabrać nas z PRL-owskiego egalitaryzmu, by stworzyć kulturę państwa obywatelskiego.Moderator postawił też przed uczestnikami forum inne pytania: dokąd doszła polska kultura w ciągu ostatnich 20. lat, czy instytucje kultury mają rzeczywistą podmiotowość, czy same się rządzą, czy są dobrze zarządzane, czy są wynikiem przemyślanej strategii, czy po prostu są, bo są?
Chętnych do udzielenia odpowiedzi na tak postawione pytania nie było. „Wywołana do odpowiedzi” Elżbieta Fabisiak, przez lata związana z warmińsko-mazurską kulturą jako pracownik samorządu wojewódzkiego (obecnie na emeryturze) powiedziała: -
Jeżeli obecni na tej sali dyrektorzy instytucji kulturalnych mają tutaj też swoich szefów, to trudno się spodziewać, że odważą się rozmawiać na ten temat. Teraz, jako wolny człowiek, wiem o tym. A że ludzie kultury chcą rozmawiać o wszystkim co dotyczy wysokiej kultury, wiem po zorganizowaniu przed 9. laty Kongresu Kultury Warmii Mazur i Powiśla. Po tym kongresie udało nam się minimalnie posunąć do przodu, zrealizować kilka ciekawych pomysłów, ale to się skończyło. Po wystąpieniu Elżbiety Fabisiak znaleźli się kolejni mówcy. Większość z wystąpień koncentrowała się wokół kwestii finansowania kultury.
- Niech minister Rostowski nie majstruje przy dochodach artystów - zaapelował Janusz Wierzyński. -
Od lat obowiązuje zasada, że koszty uzyskania przychodów artystów wynoszą 50%. Zamiar likwidacji tej zasady jest nieetyczny i niegrzeczny. Korzystający z tej zasady artyści stanowią znikomy odsetek społeczeństwa i zdecydowana większość z nich nie „rozbija się brykami”.O podobieństwach w finansowaniu kultury i nauki mówił rektor UWM prof. Józef Górniewicz. Rektor zastanawiał się, jaki model finansowania tych dziedzin ludzkiej aktywności powinien być w Polsce przyjęty.
Sprawy finansowe zdominowały też wypowiedź zastępcy dyrektora Filharmonii Warmińsko-Mazurskiej, prof. Janusza Przybylskiego.
- Salowa w szpitalu wojewódzkim zarabia więcej niż muzyk - pierwszy głos - powiedział Przybylski. -
Jak ja mogę więc stanąć przed orkiestrą i wymagać od nich, żeby dali z siebie wszystko?- Kultura sama się nie utrzyma - stwierdziła z kolei dr Bernadetta Darska, krytyk literacki. -
O tym muszą pamiętać i politycy i samorządy. Poza tym te środki, które są kierowane na kulturę, rozdysponowywane są według niesprawiedliwych kryteriów. Na przykład periodyk kulturalny o zasięgu ogólnopolskim, ale wydawany w Warszawie otrzymuje 200 tys. złotych, natomiast podobne wydawnictwo, również o zasięgu ogólnopolskim, ale wydawane w Olsztynie otrzymało tylko 20 tys. zł!Niezadowolony z zasad finansowania kultury był również burmistrz Barczewa, Lech Nitkowski.
- Przepisy nie pozwalają nam wspomagać naszych lokalnych artystów - mówił burmistrz Nitkowski. -
Proste finansowe wspieranie ich działalności dziś oznacza naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Musimy więc „kombinować”.W dyskusji niechętnie udzielali się pracownicy samorządowych instytucji kulturalnych. Zaniepokoiło to wicewojewodę Jana Maścianicę.
-
Czy czasem nie jest to oznaka braku wiary, że na tym szczeblu da się coś załatwić? - zastanawiał się wicewojewoda. -
Bo jeżeli tak by było, nasze dzisiejsze spotkanie byłoby spotkaniem straconym.Wicewojewoda podzielił się też z uczestnikami forum swoją opinią na temat finansowania kultury. Jako podstawę do swoich wniosków podał przykład kosztów utrzymania jednej biblioteki w gminie, w której kiedyś był burmistrzem, zestawiony z kwotami przeznaczanymi na zakup wydawnictw do tej biblioteki.
-
Utrzymanie biblioteki kosztowało nas 1,5 mln zł rocznie - mówił wicewojewoda Maścianica.
- Natomiast na zakup książek do tej biblioteki przeznaczaliśmy 15 tys. zł. Wyliczyliśmy, że gdyby pieniądze na utrzymanie biblioteki przeznaczyć na zakup książek, to każdy z mieszkańców gminy mógłby otrzymać 10 wybranych przez siebie tytułów. Funkcjonowanie takich bibliotek mija się więc z celem, dla którego zostały powołane.Zdaniem Jana Maścianicy, należy poważnie przemyśleć, jakie instytucje kultury i w jakim zakresie powinny funkcjonować, a które być może trzeba zlikwidować, by koszty funkcjonowania kultury były adekwatne do jej celów.
-
O to warto pytać - mówił wicewojewoda. -
Potrzebne są nowe mechanizmy finansowania kultury. Bez likwidacji nieefektywnego wydawania pieniędzy i bez skierowania ich do artystów, twórców, niczego nie zmienimy. Będziemy się spotykać, dyskutować, dzielić się bolączkami, ale nie przekształcimy mechanizmu. I tę wypowiedź wicewojewody można uznać za rzeczowe wnioski wynikające z debaty. Chociaż po wicewojewodzie byli kolejni mówcy, nie powiedzieli już nic bardziej sensownego. Otwarte pozostaje jednak pytanie, kto i kiedy wymyśli i wprowadzi sensowny mechanizm finansowania kultury?
Z D J Ę C I A
F I L M Y
G A L E R I A :