OKS 1945 zakończył zmagania w Pucharze Polski na 1/8 finału. Olsztynianie stoczyli heroiczny bój z grającym w ekstraklasie Ruchem Chorzów. Po bezbramkowych 120 minutach, przegrali 0:3 w rzutach karnych.
Rewelacja tegorocznego Pucharu Polski z Olsztyna była o włos od sprawienia sensacji. Mimo że przez cały mecz to faworyzowani goście mieli optyczną przewagę, niezwykle groźnie atakowali gospodarze.
Po 10 minutach spokojnej gry Ruchu i prób konstruowania akcji od tyłu, inicjatywę starali się przejąć olsztynianie. Sygnał dał Michał Renusz, który szarpał prawą stroną boiska. Dwukrotnie strzelał z dalszej odległości, ale za każdym razem niecelnie. Marcin Zając i Gabor Straka próbowali zagrozić bramce strzeżonej przez Rafała Gikiewicza, ale ich strzały były bardzo niecelne. Tymczasem podopieczni Zbigniewa Kaczmarka z minuty na minutę byli coraz bardziej rozochoceni.
W 25. minucie gry Łukasz Suchocki przedarł się prawą stroną, dograł na 5. metr do Krzysztofa Filipka, jednak strzał tego ostatniego piętą minął bramkę przyjezdnych. Pięć minut później, po rzucie rożnym wykonanym przez chorzowian OKS wyszedł z kontrą dwóch na jednego. Niestety, Suchocki zbyt długo holował piłkę, zamiast oddać ją do dobrze ustawionego Jakuba Kowalskiego. Najlepszą sytuację przyjezdni zmarnowali tuż przed gwizdkiem na przerwę. Straka minął olsztyńskiego bramkarza, dośrodkował, jednak Arkadiusz Piech nie trafił do pustej już bramki stojąc siedem metrów przed nią.
Po przerwie role się odwróciły. Ruch podkręcił tempo i raz za razem tworzył okazje bramkowe. Olsztynianie zbyt łatwo dawali dochodzić przyjezdnych do dobrych sytuacji w polu karnym lub tuż przed nim. Celowniki chorzowian były jednak bardzo rozregulowane. Prym w marnowaniu okazji wiódł szczególnie wprowadzony po przerwie Maciej Jankowski. W 51. minucie jego strzał głową z trzech metrów obronił Gikiewicz, dwie minuty później nie trafił z 12 metrów. Sytuacji sam na sam z olsztyńskim bramkarzem nie wykorzystał tymczasem Damian Świerblewski.
W ostatnich 10 minutach do głosu ponownie doszli gospodarze, ale ani Suchocki ani Bogdan Miłkowski znaleźli sposobu na dobrze dysponowanego Krzysztofa Pilarza.
Dogrywka przyniosła jedną wyborną sytuację dla olsztynian. Brazylijczyk Eduardo z łatwością (nie jedyny zresztą raz) wymanewrował obrońców Ruchu, dośrodkował w pole bramkowe. Tam jednak walkę o piłkę przegrał Miłkowski.
Olsztynianie nie dali rady także trafić w serii rzutów karnych. Janusz Bucholc, Miłkowski oraz Daniel Michałowski nie pokonali Pilarza. Tymczasem z Gikiewiczem poradzili sobie Wojciech Grzyb, Marcin Malinowski i Piotr Stawarczyk.
******
TRENERSKI DWUGŁOSWaldemar Fornalik (Rucha Chorzów):
Zobaczyliśmy bardzo ciekawe widowisko. Mówiłem podopiecznym na odprawie przedmeczowej, że w takich spotkaniach ważne jest zdobyć tę pierwszą bramkę. Nam się to nie udało. Niewykorzystane sytuacje sprawiły, że gospodarze poczuli się pewniej i było groźniej. Na szczęście moi gracze wykazali się większą odpornością.Zbigniew Kaczmarek (OKS 1945 Olsztyn):
To było bardzo dobre spotkanie. Rywale trochę nas zaskoczyli składem, który był bardziej ofensywny, niż w ostatnich ligowych meczach. Słowa podziękowania moim chłopakom. Starali się dorównywać zespołowi Ruchu i w niektórych momentach naprawdę fajnie to wyglądało. Bardzo żałują, że odpadliśmy.
Z D J Ę C I A
F I L M Y