Hanna Śleszyńska o stu twarzach. Tak w skrócie można opisać spektakl „Kobieta Pierwotna” z Hanną Śleszyńską w roli tytułowej, który olsztynianie będą mogli obejrzeć 10 listopada br. o godz. 19. Sztuka wystawiona będzie w sali widowiskowej Centrum Konferencyjno-Szkoleniowego UWM przy ul. Dybowskiego 11.
„Kobieta Pierwotna” to pełna humoru i uszczypliwych komentarzy historia kobiety, która szuka w życiu tego jedynego. To nie tylko zabawna komedia, ale także studium kobiecej duszy i próba odpowiedzi na pytanie, kim jest dzisiejszy mężczyzna i współczesna kobieta. Brak porozumienia między obu płciami to okazja do ponadczasowej refleksji, ale też kopalnia żartów. Bo przecież łatwiej żyć jeśli nie bierzemy siebie zbyt serio.
Kim jest „Kobieta Pierwotna”? Kim jest współczesna kobieta, a jaki jest dzisiejszy mężczyzna? Nie ma pytań bardziej aktualnych i właśnie na nie szuka odpowiedzi męskie trio Parulskis - Harasimowicz - Jakubik. Ich rozważania o kobiecej duszy poruszają szereg kwestii, stanowiących sedno problemów międzyludzkich
Sigitas Parulskis (autor sztuki) porusza temat ponadczasowy. Zagadnienie braku porozumienia między kobietą, a mężczyzną nie jest nikomu obce, a jednocześnie wydaje się, że jest to kwestia nie do rozwiązania. Twórcy podchodzą do niego z humorem. Wzajemne relacje kobiet i mężczyzn, w świecie pozornie zdominowanym przez tych drugich, posłużyły do zapewnienia widzom obojga płci doskonałej rozrywki i sporej dawki śmiechu.
Monodram, którego głosem jest wybitna aktorka, Hanna Śleszyńska, w humorystyczny i lekki sposób traktuje poważne problemy. „Kobieta Pierwotna” szuka odpowiedzi na fundamentalne pytanie: czy poszukiwanie ideału, zrozumienia, drugiej połowy to misja z góry skazana na porażkę? Pokazuje świat widziany oczami dojrzałej kobiety, która wie, czego chce i szuka szczęścia u boku faceta. Ma wymagania, lecz wcale nie przesadzone i nie zadowoli jej byle uwodziciel. Nie jest wybredna - szuka kogoś, przy kim mogłaby spokojnie zasnąć w nocy. Potrzebuje wsparcia i zastanawia się, czy oczekuje zbyt wiele, gdyż niejedna kobieta usłyszała już:
„Kochanie, przecież to nie miłość. To tylko przygoda”...Śleszyńska prezentuje kunszt aktorski na najwyższym poziomie i w zachwycający sposób pomaga nam wczuć się w sytuację dojrzałej kobiety, szukającej partnera. Jest jak łowczyni, wyglądająca zwierzyny. Odwrócenie ról pozwala świeżym okiem spojrzeć na temat odwiecznej walki płci. W miarę upływu czasu bohaterka zdaje sobie sprawę, że „szansa na znalezienie odpowiedniego mężczyzny w stosownym wieku jest prawie taka sama, jak na zobaczenie pingwina w bikini”. Dlatego też kobieta nie cofnie się przed niemal żadną próbą znalezienia faceta.
W efekcie poznaje wielu dziwaków i znajduje się w licznych sytuacjach komicznych. Choć momentami braknie jej już sił, ani na chwilę nie traci kobiecego uroku. Pomaga jej w tym poczucie humoru i dystans do samej siebie. Niemal rozpaczliwie boi się samotności i nie chce dopuścić do siebie myśli, że właśnie taka przyszłość może stać się jej udziałem.
Próbuje nawet randek internetowych, lecz bez skutku. Zdeterminowana, aby oddalić widmo osamotnienia, chodzi na kolejne schadzki, lecz przynoszą one jedynie dalsze rozczarowania. I nic - zdaniem doszczętnie kpiących z relacji damsko męskich autorów sztuki - w tym dziwnego... Przecież „samotny mężczyzna po czterdziestce to... albo mnich albo idiota!”.
Brak porozumienia jest bolesny. Przypomina ścianę, która oddziela jego od niej. Wszelkie próby nawiązania dialogu okazują się porażką. Kobieta nie może zaakceptować tego stanu rzeczy, gdyż mimo wszystko pragnie związku.
Personifikacją mężczyzny jest manekin - bierny, niezdolny do troski, ani czułości. Kobieta Pierwotna bezskutecznie próbuje wzbudzić w sobie dreszcz emocji, znany jej do tej pory wyłącznie seriali telewizyjnych. Proza życia codziennego rywalizuje z pragnieniem szaleńczej miłości.
Lalka, symbolizująca każdego mężczyznę, co krok przynosi kobiecie kolejny zawód, nie może sprostać jej potrzebom, nie rozumie jej. Mężczyźni kierują się niskimi pobudkami, są tchórzliwi, albo zdradzieccy. Chociaż kobieta widzi, że momentami okazują się godni pogardy, nie może bez nich żyć. Na próżno szuka kogoś inteligentnego i uczciwego. Choć nie traci nadziei i nie zaprzestaje poszukiwań, polowanie staje się chwilami desperackie.
Sztuka podnosi problem uniwersalny, przedstawiony z punktu widzenia płci pięknej. Kobieta i mężczyzna mówią innymi językami, jak mieszkańcy innych planet. Pewnym jest, że dramat nie ma na celu szerzenia wstrętu do mężczyzn, a o tym najlepiej świadczy wypowiedź Śleszyńskiej, którą aktorka udzieliła w wywiadzie dla tygodnika Gala:
„Możesz być matką, córką, koleżanką, ale to nie wystarczy. Relacji z mężczyzną nic nie zastąpi.”Monologi w wykonaniu Śleszyńskiej są trafne, uszczypliwe, szczere i pełne mocy, a sama artystka wydaje się być stworzona, by wypowiadać te słowa. Kobiety, które obejrzały sztukę w innych krajach zgodnie twierdzą, że bohaterka świetnie je rozumie, że mówi ich głosem. Spektakl jest zabawny, ale nie wyczuwa się nim oznak zgorzknienia, dzięki czemu relacje między bohaterami ogląda się z przyjemnością. „Kobieta Pierwotna” nie tylko bawi przewrotnymi stwierdzeniami, lecz także zachęca do zadumy nad złożonością relacji międzyludzkich. Sztuka Parulskisa oferuje to, co oferują najdonioślejsze i najbardziej cenione przedstawienia teatralne, czyli śmiech przez łzy, inteligentne rozważania i kobiecą subtelność. Talent Śleszyńskiej przejawia się w naturalnej spontaniczności aktorki, która pozwala jej rewelacyjnie utrzymywać stały kontakt z publicznością i dawkować napięcie emocjonalne.
„Kobieta Pierwotna” ukazuje obraz czasów, w których męska galanteria postrzegana jest jako anachroniczny przeżytek. Idealnie wpisuje się w niezwykle modną ostatnio tematykę gender, poddając w wątpliwość istnienie ideału mężczyzny.