Co roku od 1901 r. w październiku, gdy przyznawane są Nagrody Nobla - obecnie już w sześciu dziedzinach (medycyna, fizyka, chemia, literatura, nagroda pokojowa i ta najnowsza - ekonomia) wybuchają gorące dyskusje o trafności podjętych decyzji. Niedawno alzacka gazeta „DNA” przypomniała, że wszystko zaczęło się w 1876 r., gdy 43-letni szwedzki milioner Alfred Nobel dał w Paryżu prasowe ogłoszenie, iż jako kawaler, poszukuje pani w odpowiednim wieku w charakterze sekretarki oraz do prowadzenia domu. Tak zaczęła sie znajomość wynalazcy dynamitu z austriacką hrabiną Berthą von Suttner, która miała się przerodzić w dozgonną przyjaźń i w sumie doprowadzić do ustanowienia w słynnym testamencie Nobla nagrody noszącej jego imię. Hrabina była bowiem wielką bojowniczką o pokój; napisała nawet bestseller pacyfistyczny „Precz z bronią” i to pod jej wpływem, mający wyrzuty sumienia Nobel - świadomy do czego może służyć jego odkrycie - postanowił przeznaczyć zasadniczą część swej fortuny na cele badań oraz odkryć, mających służyć właśnie pokojowi. Bertha, która później sama została w 1905 r. pierwszą kobietą, laureatką tej pokojowej nagrody, zmarła na trzy miesiące przed wybuchem I wojny światowej.
Tegoroczne nagrody są moim zdaniem wyjątkowo trafne. 85-letni dr Robert Edwards - twórca, wraz ze zmarłym 22 lata temu ginekologiem Patrickiem Steptoe - metody in vitro, to postać prawdziwie historyczna. Brytyjka Luise Brown, która była pierwszym dzieckiem urodzonym z użyciem tej metody, ma juz 32 lata i sama jest matką. Nagrodę w dziedzinie fizyki przyznano Holendrowi, prof. Andre Geim i dwóm Rosjanom pracującym na uniwersytecie w Manchesterze, co kolejny raz potwierdza potrzebę międzynarodowej współpracy w badaniach naukowych i znaczenie młodości w naukach ścisłych. Jeden z nich bowiem - Konstantin Nowosielow - ma zaledwie 36 lat i jest najmłodszym laureatem w tej dziedzinie od prawie czterech dekad. A chodzi w tym przypadku o odkrycie takiej formy grafitu, która jest dwieście razy odporniejsza od żelaza, co może zrewolucjonizować elektronikę i informatykę. Z kolei japońsko-amerykańskie trio zostało docenione w dziedzinie chemii (tak mi kiedyś bliskiej) - za badania z użyciem palladu jako katalizatora, mogące m.in. mieć także wpływ na leczenie raka. I to za osiągnięcia z lat 70., gdyż coraz częściej się zdarza, iż dopiero po wielu latach ujawnia się należyta waga dokonanych odkryć.
Najbardziej ucieszyłem się z nagrody literackiej dla jednego z moich ulubionych pisarzy Mario Vargasa Llosy, który wprawdzie przegrał przed laty wybory prezydenckie w Peru, ale napisał szereg wspaniałych książek. „Pantaleon i wizytantki”, to moim zdaniem - obok „Stu lat samotności” Gabriela Garcii Marqueza, największe dzieło literatury latynoamerykańskiej.
Najbardziej kontrowersyjne są niemal zawsze nagrody pokojowe, by przypomnieć choćby nagrodę dla prezydenta Obamy - przyznaną swoiście „na zapas”. W tym roku zgłoszono do norweskiego komitetu rekordową liczbę 237 kandydatów, w tym 38 organizacji. Faworytami są: były kanclerz RFN Helmut Kohl i chiński pisarz, dysydent Liu Xiaobo. Większe szanse ma Kohl, którego kandydatura była wysuwana już kilkakrotnie - tym bardziej, że właśnie parę dni temu obchodzono uroczyście 20. rocznicę zjednoczenia Niemiec. Ale niespodzianki - naturalnie - są możliwe!
Niektórzy polscy krytycy literatury, optymistycznie mieli nadzieję na wyróżnienie Adama Zagajewskiego. To bez wątpienia świetny - choć wciąż mało znany poeta. Ale przecież w kilku ostatnich dekadach tylko poeci polscy (Czesław Miłosz i Wisława Szymborska) oraz irlandzcy byli tak szczodrze zauważani! Zagajewski jest jeszcze stosunkowo młody i może poczekać. A ja chciałbym doczekać polskiego „nobla” z chemii, fizyki lub medycyny - dyscyplin podstawowych.
Tylko Maria Skłodowska-Curie otrzymała tę nagrodę z fizyki (wraz z mężem Piotrem) w 1903 r. i ponownie - jako jedyna w dziejach kobieta - już sama, z chemii w 1911 r. W przyszłym roku upłynie więc już sto lat od tego wydarzenia. Rodzina Curie była zresztą wyjątkowa. Pamięta się na ogół, że córka Marii Irena Joliot-Curie uzyskała, wraz z mężem Fryderykiem, noblowski laur z chemii, ale już mniej, iż młodsza córka Ireny Ewa Curie poślubiła Henry Richardsona Labouisse, który - jako dyrektor UNICEF-u odbierał w imieniu tej wspaniałej ONZ-skiej organizacji nagrodę pokojową w 1965 r.
W każdym razie wolałbym mieć polskiego noblistę fizyka, chemika, czy profesora medycyny, niż kolejnego poetę bądź pisarza.
Tadeusz Iwiński