Co francuska Alzacja ma wspólnego z Warmią i Mazurami? Bociana białego, zwłaszcza w postaci maskotki różnych rozmiarów, grającej alzackie skoczne melodie.
Alzackiego bociana-maskotki, w przeciwieństwie do rzeczywistej liczby tych ptaków w przyrodzie, pełno na straganach i w sklepach z pamiątkami. Na Renie właściwie kończy się zachodni zasięg tego ptaka.
Nasz odwrotnie - liczny w naturze (co trzeci bocian biały na świecie to „Polak”), jako masowa maskotka właściwie nie istnieje. Jest wydzielany przez marszałków województwa tylko zasłużonym, zamiast być w każdym sklepie. I tym różnimy się od ludzi Zachodu, którzy każdą, nawet błahą rzecz, potrafią upowszechnić i sprzedać. Z miałkiej historii, czy zniekształconej przez cywilizację przyrody czerpią korzyści na każdym kroku: my poprzestajemy na konkursach na pamiątki, których w sklepach nie uświadczysz.
Strasburskie sklepy i stragany z pamiątkami pełne są bibelotów z dumnym napisem: Alsace po francusku lub Elsass po niemiecku. Dwujęzyczność jest tu na porządku dziennym, na szyldach, drogowskazach, informatorach. Trudniej na ulicy czy w sklepie dogadać się po angielsku: Francuzi nie cierpią tego języka.
Pamiątki, jak pamiątki: nijak im do naszego rękodzieła ludowego. Ale są - fartuszki, ręczniki, kuchenne ściereczki, rękawice i serwetki z wyszywanymi maszynowym krzyżykiem dumnym napisem: Alsace: dalej papierośnice, zapalniczki, wszelkiej maści ceramika, figurki sławnych generałów, blaszane puszki na słodycze, drewniane nakrycia stołowe, tace, parasolki, próbki szczepów winnych, słoiczki z jakimiś kremami, maściami, powidłami, przyprawami i wielu, wielu niepotrzebnymi rzeczami, które przywozi się na pamiątkę z podróży. Nawet ozdobne koperty i papier listowy przypominające, skąd pochodzą: z Alzacji oczywiście. O alzackim winie reńskim i pocztówkach nawet nie wspominam. A jeszcze do tego te uliczne orkiestry akordeonistów. Ach, jak oni grają!
Tak się tam wyrabia markę regionu - na każdym kroku i z byle czego. A u nas się o pamiątkach tylko gada: nie uratują tego lokalne inicjatywy, jak choćby fatalny Kłobuk z Ostródy, czy drewniane malowane laleczki z Lidzbarka Warmińskiego - regionalnego, uniwersalnego wzorca Warmia i Mazury nie mają.
Alzacja ma z naszym regionem więcej wspólnego - ma czerwono-białe barwy flagi i niewiele więcej ludności (1,8 mln), choć jest trzykrotnie mniejsza (ok. 8 tys. km kw.). Ponadto podobne historycznie zmienne koleje losów na niemieckim pograniczu. Od zarania była łakomym kąskiem: transportowym, rolniczym (Nizina Górnoreńska jest świetnie nasłoneczniona) i strategicznym, między Wogezami a Renem. Przechodziła z rąk do rąk. W I w p.n.e. należała do Rymu, potem do plemion Franków i Alemanów. Od 843 do 1648 roku panowała tam Rzesza Niemiecka, z tym że w dolnej Alzacji rządzili biskupowie (jak u nas Warmią), a w górnej - Habsburgowie. Po zawirowaniach reformacji i wojnie 30-letniej większa część przypadła Francji. Ale po dwustu latach, w wyniku wojny francusko-pruskiej, region ten znów zagarnęła Rzesza, jako Alzację-Lotaryngię. Do Francji powróciła w 1919 roku, by kolejny raz popaść pod niemieckie rządy w latach II wojny światowej. Do Francji powróciła po 1945 roku.
Wkrótce stała się symbolem francusko-niemieckiego pojednania i dlatego twórcy Unii Europejskiej postanowili uczynić z niej drugą, po Brukseli stolicę Europy. Dziś, gdy granic tam nie ma, mieszają się ślady historii z współczesnością, a Francuzi i Niemcy żyją obok siebie zgodnie, dumni ze swojej Alsace, co w Strasburgu widać na każdym kroku. Pomniki stawiane są poległym i bohaterom z obu stron.
Wspomnę jeszcze o jednym człowieku, który łączy Francuzów i Niemców, a także nas ludzi prasy, dziennikarzy i drukarzy: o wynalazcy nowoczesnego druku Johannie Gutenbergu, właściwie J. Gensfleischu zum Gutenberg (1399-1468). W Strasburgu jest plac i pomnik jego imienia w samym centrum. Cóż tam takiego uczynił, że go tak uczczono? Ano mistrz Gutenberg spędził w Strasburgu swoje dojrzałe lata (1420-1447) właśnie w tym mieście i tam dojrzał jako mistrz czarnej sztuki. Nic dziwnego, że Strasburg jest z niego dumny.
Z D J Ę C I A