Po Irlandii czas na Nową Zelandię czyli...
Olsztyn sukcesywnie zaznacza swą obecność na kulturowej mapie świata. Dzięki rozmaitym inicjatywom stolicę Warmii i Mazur odwiedza coraz więcej gości z zagranicy. Miasto gościło m in. naukowców przy okazji obchodów jubileuszy istnienia dwóch wydziałów na UWM, światowej sławy wykonawców muzycznych w ramach koncertów OLA i narodową reprezentację Irlandii olimpiad specjalnych w ramach Programu Miast Goszczących przed ELIOS 2010. Wczoraj (22.09) natomiast mieszkańcy Olsztyna mogli poznać delegację Nowej Zelandii, która przyjechała do Polski na zorganizowaną przez Wyższą Szkołę Informatyki i Ekonomii TWP w Olsztynie oraz Muzeum Warmii i Mazur konferencję naukową „Nowozelandzka Wielokulturowość”.
Wczorajsza konferencja była skierowana do miłośników Nowej Zelandii i kultury maoryskiej oraz osób, które chciałyby poznać tajniki jednego z najciekawszych krajów świata. Szerokie spektrum zagadnień związanych z kulturą Maori (rdzennych mieszkańców Nowej Zelandii) przedstawili m.in. prof. Merata Kawharu z Uniwersytetu w Auckland, prof. Paul Tapsell z Uniwersytetu w Otago, prof. dr hab. Mirosława Jaworowska z Uniwersytetu Gdańskiego oraz WSIiE TWP i dr hab. Stanisław Czachorowski z UWM.
Po konferencji, na Zamku Kapituły Warmińskiej, odbył się wernisaż wystawy fotografii „Te Ara”, przedstawiającej aspekty życia Maorysów w Aotearoa (Nowej Zelandii). Autorem zdjęć jest Krzysztof Pfeiffer, Polak od 29 lat mieszkający w Nowej Zelandii.
-
Jest to pierwsze przedstawienie życia Maori na wystawie nie tylko w Polsce, ale i w Europie - wyjaśnia autor wystawy. -
Wystawy o takiej tematyce jeszcze nie było. Jest ona głównie nastawiona na pokazanie przywódców maoryskich, przeszłych, teraźniejszych i przyszłych. Maori ze względu na swoją wiarę unikają wystawiania się. Ja miałem to szczęście, że dzięki naszej długoletniej współpracy, zostałem przez nich zaakceptowany i przyjęty do rodziny, więc pozwolili mi się sfotografować.
Wystawa ta jest prawdziwym rarytasem, ponieważ Maori uważają, że zrobienie zdjęcia odbiera osobie fotografowanej część duszy. Dlatego też, jako naród bardzo uduchowiony, przed każdym wystąpieniem publicznym odprawiają rytuał łączący ich z przodkami, aby ci mieli swoich potomków w opiece. Goście wczorajszego wernisażu mogli zatem poczuć się podwójnie uprzywilejowani. Nie tylko mogli obcować z przedstawicielami egzotycznej kultury i poznać ich życie, ale również zostali dopuszczeni do jednej z najbardziej intymnych sfer ich życia - wiary, co z pewnością nie było łatwe do zrealizowania.
Z D J Ę C I A
F I L M Y