(fot. archiwum)
27:30 z Wisłą Płock przed tygodniem i 22:41 z Vive Kielce wczoraj (11.09). Tak rozgrywki PGNiG Superligi zainaugurowali piłkarze ręczni Warmii Olsztyn.
Niefartownie dla olsztynian ułożył się terminarz nowego sezonu, a szczególnie jego początek. Pierwsze dwa spotkania i od razu dwóch głównych faworytów do mistrzostwa. Tylko niepoprawni optymiści wierzyli, że choć jeden z pojedynków zakończy się sukcesem. Co prawda, na inaugurację sezonu podopieczni Aleksandra Malinowskiego byli bliscy punktowej zdobyczy, ale ostatecznie z kompletem oczek z Olsztyna wyjechała faworyzowana Wisła.
Wczorajsza potyczka w Kielcach nie pozostawiła już jednak żadnych złudzeń. Od początku meczu goście stanowili tylko tło dla rozpędzonej lokomotywy z maszynistą Bogdanem Wentą na czele. Już do przerwy gospodarze prowadzili 23:9. W drugiej połowie Warmiacy próbowali dojść do głosu, ale ani na moment im się to nie udało. Przewaga jeszcze wzrosła i ostatecznie kielczanie wygrali z przewagą 19 bramek.
Tak wysoko Warmia dawno nie przegrała. Podobnej, druzgocącej porażki olsztynianie doznali przed prawie czterema laty, także w Kielcach. Wówczas Vive wygrało 46:25. Wczoraj olsztyńska defensywa nie mogła poradzić sobie przede wszystkim z dwójką reprezentantów Polski, Mateuszem Jachlewskim i Patrykiem Kuchczyńskim. Łącznie do olsztyńskiej bramki trafili czternaście razy. Skutecznością popisywał się też Chorwat Mirza Džomba, autor sześciu goli. Wśród zawodników z Olsztyna ciężko szukać podobnych osiągnięć. Po cztery trafienia zaliczyli Tomasz Garbacewicz i Mariusz Gujski.
Po porażce olsztynianie spadli na ostatnie miejsce w tabeli. Od tego, czy wyciągną wnioski z dwóch pierwszych spotkań, zależało będzie kiedy lub czy w ogóle podniosą się z dna. A czasu na zdecydowaną poprawę formy, której na razie na próżno szukać wśród zawodników Warmii, jest naprawdę niewiele. Niebawem olsztynian czeka starcie z czterokrotnym medalistą mistrzostw kraju, Zagłębiem Lubin.