Zgromadzona w piątkowy (10.09) wieczór w Salach Kopernikowskich olsztyńskiego zamku publiczność stanęła oko w oko z eurytmią. To tajemnicze dla wielu słowo w języku greckim oznacza dosłownie „dobre poruszanie się”. Znawcą tej sztuki ruchu, po pięcioletnich studiach w Akademii Eurytmii w Hadze (Holandia), jest Jenny Burniewicz, którą na spotkanie z publicznością w Muzeum Warmii i Mazur zaprosiła Elżbieta Mierzyńska.
- Na to tajemnicze słowo „eurytmia” składa się ruch, harmonia, ciało, dusza - mówiła gospodyni spotkania, przygotowując widzów do spotkania z Jenny Burniewicz. - Wszystko to razem musi ze sobą współgrać, po to, żebyśmy się dobrze czuli w swoim ciele, jak w dobrze dobranym ubraniu.
Encyklopedie definiują eurytmię jako opracowaną przez Rudolfa Steinera, inspirowaną antropozofią sztukę poruszania się przy muzyce i odpowiednich tekstach, która formą przypomina balet.
- Eurytmia to sztuka ruchu, ale nie jest to taniec - wyjaśniała widzom Jenny Burniewicz. - Eurytmia może wygląda trochę jak taniec, ale jest chyba czymś trochę więcej niż taniec. Eurytmią można pokazać wszystko - wszystkie twardości, wszystkie miękkości, wszystkie barwy, wszystko co nas otacza.
R E K L A M A
Na dowód tych twierdzeń, towarzyszący Jenny Burniewicz „tancerze” dali pokazy ruchu do recytowanych przez nią wierszy. Dodatkową atrakcją pokazów było to, że ich uczestnicy wystąpili w strojach z lnu i jedwabiu zaprojektowanych i wykonanych przez Jolantę Mierzejewską, projektantkę mody z Olsztyna.
Było też coś dla miłośników muzyki elektronicznej. Po spotkaniu z eurytmią, koncert na organach elektronicznych dał Andrzej Mierzyński. Ze śpiewem towarzyszyła mu Elżbieta Mierzyńska.
Spotkanie z eurytmią było kolejnym z organizowanych od kilku lat w olsztyńskim zamku przez Elżbietę Mierzyńską spotkań pod wspólnym tytułem „Oko w oko”.