W nocy ze środy na czwartek, gdy nie kursowały pociągi, rozebrany został wiadukt łączący ul. Partyzantów z al. Wojska Polskiego. Wiadukt „poddał się” dopiero przy drugiej próbie demontażu, bowiem akcja rozbiórki podjęta poprzedniej nocy zakończyła się niepowodzeniem.
Konstrukcja wiaduktu została podzielona na pięć części. Każda z nich ważyła około 50 ton. Jak się okazało, możliwości dźwigu, który miał podnosić poszczególne elementy, były jednak mniejsze. Jedna ze skrajnych części wiaduktu zakotwiczyła się tak mocno, że specjalistyczny sprzęt sprowadzony z Gdańska nie dał rady jej unieść. Wykonawca postanowił więc „odciążyć” poszczególne elementy.
- Z każdej z pięciu części „zdjętych” zostało po kilka ton - wyjaśniał Andrzej Karwowski, szef jednostki realizującej budowę nowego biegu ulicy Artyleryjskiej. -
Dzięki temu konstrukcję nośną można było zdemontować bez problemów.Sama płyta i belki nośne wiaduktu były w dobrym stanie technicznym. Do rozebrania pozostały jeszcze przyczółki. To właśnie one zdecydowały o fatalnym stanie całego obiektu. Przyczółki nie były remontowane od czasu wybudowania wiaduktu, a powstał on pod koniec XIX wieku. Po rozebraniu przyczółków i zbadaniu gruntu wykonawca przystąpi do budowy nowego wiaduktu.
Z D J Ę C I A