(fot. archiwum)
Nie udało się piłkarzom OKS-u 1945 zwyciężyć drugi raz w tym sezonie. W meczu 4. kolejki II ligi podopieczni Zbigniewa Kaczmarka zremisowali przed własną publicznością z Ruchem Wysokie Mazowieckie 2:2 (1:2).
Mecz z ostatnią ekipą w tabeli rozpoczął się dla biało-niebieskich fatalnie. Ruch objął prowadzenie już po 37 sekundach gry. Prawą stroną przedarł się grający w przeszłości w Stomilu oraz w Naki Olsztyn Łukasz Jegliński. Pomocnik Ruchu dośrodkował w „piątkę”, a bramkarz olsztynian - Paweł Nerek - zamiast bez problemu chwycić piłkę, wybił ją wprost pod nogi Pawła Łukasika. Napastnik, który grał jeszcze niedawno w OKS-ie nie miał problemów z trafieniem do pustej bramki.
Ruch cofnął się do obrony i przez kolejnych 45 minut nie zagroził bramce biało-niebieskich. Olsztynianie mogli tymczasem kilkakrotnie zmienić wynik meczu. Choćby w 19. minucie gry, gdy po rzucie rożnym dwukrotnie główkował Paweł Baranowski a Eduardo dwukrotnie próbował pokonać bramkarza gości. To nawet mu się udało, jednak sędzia dopatrzył się, że przy strzale obrońcy OKS-u, Brazylijczyk był na spalonym.
Trzynaście minut później biało-niebiescy wyrównali. Dynamicznie wbiegający w pole karne Ruchu Łukasz Suchocki został sfaulowany, a „jedenastkę” na gola zamienił Paweł Głowacki. Gdy piłkarze i kibice myślami byli już w na przerwie, obrońcy gospodarzy dali się ograć w dziecinny sposób. Szybką wymianę piłki w polu karnym trafieniem zakończył Arkadiusz Żaglewski.
W 50. minucie gry Paweł Głowacki dośrodkował idealnie na głowę Eduardo. Co prawda Artur Holewiński zdołał jeszcze dobić piłkę po strzale Brazylijczyka, ale ta przekroczyła linię bramkową i był remis. Po kolejnych pięciu minutach goście znów mogli wyjść na prowadzenie. Potężny strzał Adriana Bartkiewicza z rzutu wolnego z 25. metra zatrzymał się jednak na poprzeczce olsztyńskiej bramki.
Druga połowa była bardziej otwarta. Goście częściej atakowali, co stwarzało biało-niebieskim okazje do kontr. Swoje szanse miał Przemysław Płoszczuk, lecz największe zagrożenie pod bramką Nerka stwarzał Łukasik. Olsztynianie mogli rozstrzygnąć mecz co najmniej dwukrotnie. Najpierw (w 71. minucie) blisko wepchnięcia piłki do bramki po akcji Suchockiego był Paweł Głowacki, a później (w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry) po dośrodkowaniu Janusza Bucholca Suchocki z pięciu metrów trafił w bramkarza gości.
W weekend derby regionu - OKS 1945 zmierzy się w Iławie z tamtejszym, Jeziorakiem.
******
TRENERSKI DWUGŁOS:Sławomir Kopczewski (Ruch Wysokie Mazowieckie):
Ciężko mi się pogodzić z brakiem reakcji sędziego po faulu na Płoszczuku w 2. połowie. Wydaje mi się, że ewidentnie był karny. No ale gra się do gwizdka, a gwizdka nie było. Możemy się cieszyć, że zespół dał z siebie wszystko i po trzech porażkach w końcu zdobyliśmy punkt i strzeliliśmy dwie bramki.Zbigniew Kaczmarek (OKS 1945 Olsztyn):
Dwukrotnie przegrywaliśmy, to były bardzo trudne momenty dla zespołu, a mimo wszystko się podnieśliśmy. Odbieram ten mecz jako nasze małe zwycięstwo właśnie ze względu na to, że nie dość, że doprowadzaliśmy do remisów, to jeszcze mieliśmy szanse na zwycięstwo. W drugiej połowie zdecydowanie zabrakło nam sił. Wychodzi gra co trzy dni. Jednak na mecz z Jeziorakiem będziemy gotowi.