Olsztyn24 - Gazeta On-Line
Portal Informacyjny Olsztyna i Powiatu Olsztyńskiego

Tegoroczne, V Spotkania Warmińskie dobiegły końca. Rozpoczęte w sobotę meczem piłkarskim pomiędzy obecnymi i dawnymi mieszkańcami Naterek, również w Naterkach znalazły swój finał. Tu podczas przygotowanego na pożegnanie gości z Niemiec festynu bawiono się, ale też prowadzono ostatnie przed rozstaniem poważne rozmowy.

Spotkania Warmińskie organizowane są w Gminie Gietrzwałd od 5 lat. U podstaw tej inicjatywy legły tradycyjne spotkania piłkarskie na leśnym boisku w Naterkach. Tam 20 lat temu po raz spotkali się obecni mieszkańcy tej miejscowości i ci, którzy z różnych powodów opuścili Warmię i zamieszkali w Niemczech.

- Do tej pory na naszym boisku rozegraliśmy 20 meczów Polska-Niemcy - mówi Zbigniew Kukuć, sołtys Naterek. - Te spotkania piłkarskie bardzo mocno wpisały się w tradycję naszej miejscowości i to właśnie te spotkania legły u podstaw Spotkań Warmińskich. Gdyby nie było meczów w Naterkach, nie byłoby Spotkań Warmińskich. Nadal te sportowe pojedynki są siłą napędową Spotkań.

Organizatorzy Spotkań ciągle poszukują najlepszej dla nich formuły. W tym roku zdecydowanie mniejszy nacisk kładziono na historyczne podłoże wyjazdów Warmiaków poza granice Polski, chociaż był też czas na wspomnienia. - Tegoroczne Spotkania warmińskie były nieco inne niż w zeszłym roku - mówi Marek Gardzielewski, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Gietrzwałdzie. - Rok temu dominował historyczny aspekt Spotkań. Koncentrowaliśmy się na wyjazdach i przyjazdach Warmiaków z zagranicy. W tym roku uznałem, że trzeba położyć nacisk na słowo „Spotkania”, bo rys historyczny jest ważny, ale nie najważniejszy. Spotkania Warmińskie powinny być spotkaniami ludzi, przyjaciół.

Chociaż tegoroczne Spotkania Warmińskie Marek Gardzielewski uważa za udane, to zastanawia się nad dalszymi zmianami w formule Spotkań Warmińskich.

- Musimy pamiętać, że pokolenie ludzi, którzy dziś chętnie przyjeżdżają na takie spotkania się kończy - mówi. - Zostają dzieci, a one nie muszą chcieć tutaj przyjeżdżać, tak jak ich rodzice. Kiedyś na pewno będą szukać swoich korzeni, ale to nie musi przekładać się na takie skoncentrowane w czasie i zorganizowane przyjazdy z Niemiec na Spotkania Warmińskie.

Dlatego dyrektor Gardzielewski wpadł na pomysł, by zaproszenie do udziału w Spotkaniach Warmińskich kierować nie tylko do Warmiaków, którzy przed wielu laty opuścili Polskę, ale również do tych, którzy wyjechali stąd całkiem niedawno.

- Przez te lata, kiedy mamy spokojną i normalną Polskę, kiedy już nikt nikogo nie wywoził i nie kazał mu wyjeżdżać, wielu Warmiaków wyjechało stąd na Śląsk, na Pomorze i w różne inne miejsca. Chciałbym, żeby Spotkania Warmińskie przerodziły się w spotkania tych Warmiaków, którzy stąd niedawno, rok, dwa, pięć lat temu wyjechali. Żebyśmy się spotykali w Gietrzwałdzie, w Naterkach, przy dobrym jedzonku, muzyce i pogadali sobie jak tutaj było - kończy dyrektor Gardzielewski.

A zanim doszło do dzisiejszego pożegnania zagranicznych uczestników V Spotkań Warmińskich m.in. odbyła się wspólna msza święta odprawiona w języku polskim i niemieckim w kościele w Sząbruku, złożono kwiaty pod tablicą upamiętniającą poległych w wojnach, bawiono się na festynie warmińskim w Gietrzwałdzie. Ważnym punktem tegorocznych Spotkań Warmińskich było wczorajsze spotkanie z Edwardem Cyfusem, autorem trzeciej części sagi warmińskiej „A życie toczy się dalej”. W piknikowej atmosferze V Spotkań Warmińskich był to czas na poważniejsze rozmowy.