Tomasz Dowgiałło, dyrektor zawodów Mazury Orlen Grand Slam 2010
Tegoroczny turniej w Starych Jabłonkach będzie wyjątkowy nie tylko ze względu na to, że jako jeden z sześciu w całym cyklu Swatch-FIVB World Tour ma rangę Wielkiego Szlema. Po raz pierwszy jako medaliści przyjadą także Polacy...
To, co robią w tym sezonie Grzesiek Fijałek i Mariusz Prudel jest naprawdę niesamowite. Szczerze mówiąc nie sądziłem, że już w tym roku wejdą do światowej czołówki i zajmą miejsce w pierwsze dziesiątce rankingu. Obawiałem się, że jeszcze rok albo dwa poczekamy na sukcesy tych młodych chłopaków. A tymczasem w Marsylii zdobyli brązowy medal i podobnie jak nasze inne pary nadal dają wielkie nadzieje na rozwój. Za jedną bardzo mocną - parą pójdą kolejne i o to nam właśnie chodziło, gdy wokół Hotelu Anders tworzyliśmy najpierw boiska do siatkówki plażowej, a potem całe nasze centrum. Nasz turniej miał z roku na rok pomagać polskim parom wejść do światowej czołówki i swoją rolę na pewno spełnił, a to musi dawać satysfakcję. Chyba 5 lat temu długo rozmawialiśmy z prezesem Mirosławem Przedpełskim, że trzeba mocno postawić na szkolenie, dać polskim parom szansę. PZPS zrobił co do niego należało.
Fijałek i Prudel mają szansę stawić czoła najlepszym na świecie?Obsada naszego turnieju będzie niesamowicie mocna - to przecież Grand Slam, a więc do zdobycia jest najwięcej punktów w rankingu i najwięcej pieniędzy do wygrania. Ale Grzesiek z Mariuszem będą się liczyć w tej stawce. Ich miejsce na podium dwa tygodnie przed naszym turniejem to wielka sprawa, która napawa optymizmem. Sukcesy Polaków to przecież jedyne, czego nam brakowało przez te wszystkie lata organizacji turnieju. Teraz jest duża szansa, że będzie inaczej. Liczę zresztą nie tylko na parę Fijałek - Prudel, ale również na parę Kądzioła - Szałankiewicz i na pary dziewcząt. Niech wszyscy udowodnią, jak rozwija się polska siatkówka plażowa.
Wasz turniej też się rozwija, choć co roku mówicie wraz z ojcem, Andrzejem Dowgiałło, że sami nie wiecie, co jeszcze można poprawić.Ale zawsze jakoś się udaje. Sama nazwa Wielki Szlem robi teraz wrażenie i jest dla nas spełnieniem planów i marzeń. Mamy też z roku na rok większy stadion, ten będzie miał ponad 5 tysięcy miejsc. Powoli patrzymy z obawami na naszą malutką plażę, bo nie będziemy się mieli gdzie pomieścić... A na mistrzostwa świata, które też kiedyś chcielibyśmy zrobić, będzie trzeba zapewnić 8 tysięcy miejsc.
Podpatrujecie nadal innych, jeździcie po świecie, czy już nie ma się czego uczyć?Tendencja z poprzednich lat została zachowana. W tym roku pojechaliśmy gościnnie do Moskwy i obejrzeliśmy rosyjski Grand Slam. On jest jednak trochę inny niż nasz. Specyfika miejsca, różnica między zatłoczoną Moskwą a malutkimi Starymi Jabłonkami jest ogromna. Tak jak między spontanicznymi, szczerymi w swojej gościnności Polakami i każdą inną nacją. Nie mówię, że u nas będzie lepiej niż w Moskwie, ale... tam nie przykłada się takiej uwagi do szczegółów, to też nie ten sam klimat co choćby w Klagenfurcie. Dydaktycznie to była dobra wycieczka, dużo wniosków wyciągnęliśmy. I mogę obiecać, że u nas siatkarze i siatkarki na pewno nie będą czuć się gorzej. Naszą wadą jest odległość od lotniska, ale potem już wszystko mamy na miejscu, co każdemu się podoba. A nasze jedzenie, którym wszystkich rozpieszczamy serwując specjały kuchni polskiej, a zwłaszcza mazurskiej, jest już niemal legendarne w cyklu Swatch FIVB World Tour.
Do tej pory najbardziej chwalili was wielokrotni zwycięzcy w Starych Jabłonkach, wielcy Ricardo i Emanuel. Teraz grają osobno... Mówiliśmy zawsze , że są naszymi ambasadorami w świecie. Oni lubili i lubią nas, a my ich, to wielcy siatkarze. I nadal, z nowymi partnerami, zaliczają się do czołówki, co bardzo nas cieszy. Ale teraz możemy cieszyć się sukcesami Polaków, nie musimy chyba mieć bohaterów spoza naszego kraju. Choć Brazylijczycy na pewno będą gorąco dopingowani, jak co roku.
Pierwszy raz przyjedzie do Starych Jabłonek tak silna reprezentacja USA. Gwiazd ze Stanów często brakuje w Europie.Ale nie tym razem, będą wszyscy najlepsi. Co ciekawe, przez błąd pracownika ich federacji, źle zgłoszono pary i część czołówki zacznie walkę nie w turnieju głównym, a już w krajowych eliminacjach we wtorek. To dziwne, ale... nas nie martwi. Bo dzięki temu już od wtorku możemy liczyć na wielu widzów, bo już wtedy zacznie się walka o przetrwanie naprawdę wielkich par. I tych żeńskich, i tych męskich. Będzie się działo. Dodam jeszcze, że choć od początku nie będzie żartów, to... sporo ich pojawi się w czwartek. Wtedy stadion zostanie zmieniony na scenę kabaretową, a kibiców rozśmieszać będzie między innymi Ani Mru Mru.
Rozmawiał
Sławek Rykowski