Kiedy jakiś czas temu w swoim cotygodniowym felietonie napisałam, jak ciężko jest być społeczną radną osiedla, nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo można się cieszyć spełniając życzenia współmieszkańców, których długo nikt spełnić nie chciał.
Ciąg pięćdziesięciu garaży, okoliczne domy wielomieszkaniowe, szereg domów jednorodzinnych u zbiegu ulic Narutowicza i Grotha w Olsztynie tonęło wieczorami i nocami w ciemnościach. Sąsiedztwo parku stwarzało dodatkowe zagrożenie. Mnożyły się napady, kradzieże, przejawy wandalizmu, a także losowe zdarzenia jak: upadki, poślizgnięcia czy złamania, będące konsekwencją powyższych uwarunkowań. Mieszkańcy od lat zgłaszali problem, bez skutku.
Kiedy zostałam radną osiedlową, natychmiast napisałam stosowne pismo do właściwej instytucji i... otrzymałam niezbyt stosowną odpowiedź, że sprawa zostanie rozpatrzona za parę lat. Zupełnie nie wiedziałam, jak mam tę „dobrą” wiadomość przekazać mieszkańcom. Ponieważ równie trudnych spraw nazbierało się wiele pomyślałam, że dobrze będzie jeśli prośby mieszkańców usłyszy sam prezydent miasta. Jerzy Małkowski jest prezydentem, który potrafi słuchać ludzi. Więcej - chce i potrafi im pomagać.
Zebranie było burzliwe, ale efektywne. Musiało z przyczyn formalnych minąć jedenaście miesięcy od momentu rozeznania sprawy, ale kiedy trzy dni temu w potwornie dotąd ciemnym miejscu nagle rozbłysnęły światła, przed domy wyszło wielu ludzi, żeby podziwiać zmianę. Radości nie było końca. „Niech pani podziękuje prezydentowi, to zupełnie inne miejsce”.
Istotnie, jest zupełnie inaczej - bezpieczniej. Za to należą się gorące słowa podziękowania, które kieruję do prezydenta.
Dziękujemy Panu, Panie Prezydencie za to, że potrafi Pan słuchać ludzi i pomagać im, kiedy tego bardzo potrzebują.
Z D J Ę C I A